Bio-szaleństwo

Dodano:   /  Zmieniono: 
Francuscy konsumenci coraz częściej wybierają produkty oznakowane „bio”. Po modzie na zdrowe, ekologiczne jedzenie przyszedł czas na ubrania, wystrój wnętrz i kosmetyki bio, pisze „Le Figaro”.
Mimo, że nie było łatwo, pro-ekologiczne myślenie już na dobre zagościło we Francji, szczególnie w Paryżu. Segregacja śmieci to podstawa, a teraz przyszedł czas na bio-konsumpcję. Na rynek wtargnęła już cała masa ekologicznych produktów spożywczych, a marketingowcy coraz bardziej interesują się sprzedażą kosmetyków, ubrań i przedmiotów dekoracyjnych pod hasłem bio.

Produkt ekologiczny, nie zawsze jest ładny, ale marki stawiają na kreatywność i ideologię. I tak na przykład, nowa marka jeansów „Nu" (nagi) zwraca się ze swoimi hasłami do klientów „poszukujących sensu, prostoty i prawdy w kupowanych przez siebie ubraniach”. Ich jeansy są w 100 proc. zrobione z ekologicznej bawełny, a nity i zamek błyskawiczny nie zawierają niklu, ani metali ciężkich. Dodatkowo marka chwali się obniżeniem emisji CO2 w trakcie transportu, dzięki temu, że bawełna pozyskiwana jest z nie tak odległej Turcji i Tunezji.

Na modę bio postawiły również firmy kosmetyczne, jak np. Oliver & Co, który wprowadził na rynek nową linię produktów bio stworzonych na bazie oliwy z oliwek, werbeny czy eukaliptusa. Konsumenci mogą również wypełnić eko-produktami wnętrza swoich domów, a dzieci mogą się już bawić się bio-pluszakami wykonanymi w stu procentach z bawełny ekologicznej.

Pozostaje jeszcze tylko pytanie, czy moda bio będzie modą dla wszystkich, czy tylko dla bogaczy, konkluduje dziennik.

es