Chavez wygania golfistów

Chavez wygania golfistów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zwolennicy Hugo Chaveza domagają się zamknięcia pól golfowych w Wenezueli po tym, jak prezydent nazwał je siedliskami burżuazji, pisze „New York Times”.
W zeszłym miesiącu Hugo Chavez w wystąpieniu telewizyjnym powiedział z miną wyrażającą najwyższe obrzydzenie, że „golf to sport burżuazji". Szczególnie niepochlebnie wyraził się o jeżdżeniu od dołka do dołka melexami, zarzucając golfistom zwykłe lenistwo. Od tego czasu Chavistas, jak mówi się o bezkrytycznych zwolennikach polityki prezydenta, wzięli na celownik golfistów, kluby i pola.
 
Urzędnicy planują zamknąć dwa najbardziej znane pola golfowe w Wenezueli, w miejscowościach Maracay i Caraballeda. Ogółem zamknięto już 9 klubów, głównie tych położonych w regionach Maracaibo na zachodzie i Monagas na wschodzie kraju – są to bowiem tereny roponośne i zostały przejęte przez państwo przy nacjonalizacji przemysłu wiertniczego. Pola utworzono z myślą o Amerykanach, kiedyś pracujących przy wydobyciu wenezuelskiej ropy. Z tego też względu zostały uznane za siedlisko dysydentów i bastion elity „burżuazyjnego porządku" – przypomina „New York Times”.
 
Teraz do przejęcia terenów pól golfowych zmuszają rząd Chaveza raczej kłopoty w mieszkalnictwie: w Maracay są rozległe slumsy, a wielkie powierzchnie tuż obok irytują wolną przestrzenią. Teraz ma tam powstać osiedle biednych lub kampus uniwersytetu im. Hugo Chaveza, a w Caraballedzie – lunapark.
 
Według „New York Times" przeciwnicy zamykania pól wskazują na politykę innych komunistycznych państw względem golfa: na Kubie europejscy i kanadyjscy inwestorzy mają otworzyć 10 nowych klubów. – W Chinach jest 300 pól i spójrzcie, jak dobrze im się powodzi – przekonuje prezes Wenezuelskiej Federacji Golfa.

AN