Niech Sikorskiego zbada WHO

Niech Sikorskiego zbada WHO

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Ocieplenie między Moskwą i Warszawą, które zarysowało się po wrześniowej wizycie premiera Rosji Władimira Putina w Polsce, może zakończyć się nową spiralą konfrontacji”, wybija w piątek dziennik „Kommiersant”, komentując wystąpienie polskiego ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) w Waszyngtonie.
Określając przemówienie Sikorskiego jako „bezprecedensowo twarde wobec Rosji", rosyjska „Kommiersant" informuje, że „zaapelował on do USA o rozmieszczenie w Polsce amerykańskich wojsk, aby bronić jej przed możliwą agresją ze strony Rosji".

Obama nie postawi się Rosji

Dziennik zaznacza, że „Moskwa oficjalnie nie zareagowała na ten wypad", jednak „nieoficjalnie wysoki rangą przedstawiciel Administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej poradził, by o ocenę wypowiedzi pana Sikorskiego poprosić Ministerstwo Zdrowia Rosji lub Światową Organizację Zdrowia (WHO)".

Dziennik zauważa, że „przemówienie Radosława Sikorskiego to pierwsze oficjalne wystąpienie kraju Europy Wschodniej wobec władz USA z prośbą o obronę przed rosyjską agresją".

„Kommiersant" ocenia, że „decyzja Waszyngtonu o rozmieszczeniu w Polsce kontyngentu wojskowego bez wątpienia byłaby ciosem odczuwalnie godzącym w rosyjsko-amerykański ‘reset’".

„Prezydentowi (Barackowi) Obamie bardzo zależy na tym, aby przed grudniową uroczystością wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla zawrzeć z Rosją nowy traktat w sprawie strategicznych broni ofensywnych. Jest więc wątpliwe, aby Biały Dom do tego czasu zdecydował się na zaostrzenie relacji z Moskwą" – konstatuje gazeta.

„Brednie szalonego ministra"

„Kommiersant" publikuje też komentarz przewodniczącego Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji, wyższej izby rosyjskiego parlamentu, Michaiła Margiełowa, który nawiązując do wystąpienia ministra Sikorskiego, przywołuje postać Jamesa Forrestala, amerykańskiego sekretarza obrony, który w 1949 roku popełnił samobójstwo wskutek załamania nerwowego.

„Pozostaje tajemnicą, czy sam sobie życie odebrał, czy ktoś mu w tym pomógł. Jest jednak faktem medycznym, że stracił rozum. Mówi się, że stale powtarzał: ‘Rosjanie nadchodzą; są wszędzie!’" – zauważył Margiełow.
Jego zdaniem, „w 1949 roku, gdy wydarzyła się tamta tragedia, straszliwe brednie chorego ministra obrony miały jakieś podstawy". „Wszelako od 20 lat nie ma już zimnej wojny, a ‘problem rosyjski’ pozostał" – podkreślił rosyjski senator.

Według Margiełowa, „aby używać forrestalowskiego języka w naszych czasach niekoniecznie trzeba postradać zmysły". „W każdym razie do swojego ostatniego wystąpienia na temat rosyjskiego zagrożenia pan Sikorski z medycznego punktu widzenia był poza wszelkimi podejrzeniami" – zaznaczył przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Rady Federacji.

„Psychopatów nie brakuje"

W podobnym duchu waszyngtońskie wystąpienie szefa dyplomacji Polski ocenił komentator radia Echo Moskwy Anton Orech, którego zdaniem „dywagacje ministra Sikorskiego na temat sześciu nieszczęsnych żołnierzy amerykańskich, stojących naprzeciw 900 potężnych czołgów rosyjskich, to połączenie manii prześladowczej z manią wielkości". „Polska nie jest dla nas tak ważna, abyśmy z jej powodu mieli zaczynać wojnę światową" – wyjaśnił Orech.
W jego opinii, „wystąpienie polskiego ministra, to zwyczajna polityczna paplanina, która wyszła poza ramy dyplomatycznej poprawności politycznej".

„Cała ta zawikłana historia po raz kolejny dowodzi, że psychopatów nie brakuje nie tylko w rosyjskiej, polityce, ale również zagranicznej; że do szczerej przyjaźni z bliskimi i dalekimi partnerami mamy jeszcze bardzo daleko" – dodał Orech.

„I znowu stara antyrosyjska polityka Polski"

Natomiast wielkonakładowa, prokremlowska „Komsomolskaja Prawda" cytuje sztandarowego komentatora państwowej telewizji Pierwyj Kanał Michaiła Leontiewa, który określił przemówienie Sikorskiego jako przejaw „starej, antyrosyjskiej polityki Polski".

Zdaniem Leontiewa, rozmieszczenie wojsk amerykańskich w Polsce zwiększy potencjał obronny Rosji. „Jesteśmy zainteresowani tym, aby mieć w zasięgu naszych rakiet taktycznych duże skupiska amerykańskich wojsk. Wszak rakiet średniego zasięgu, zgodnie z międzynarodowymi porozumieniami, posiadać nam nie wolno" – wskazał komentator.

„Głupawy szturm plaży"

Z kolei dziennik „Nowyje Izwiestija" zwraca uwagę, że „strona polska zareagowała na wspólne ćwiczenia Moskwy i Mińska dopiero 1,5 miesiąca po ich zakończeniu".

Natomiast „Wiedomosti" ustami anonimowego źródła w Ministerstwie Obrony Rosji informują, że manewry te były „zaledwie ‘bladym cieniem’ radzieckich ćwiczeń Zachód-81, w których uczestniczyło 10 razy więcej żołnierzy i których legenda zakładała odparcie agresji z zewnątrz przeciwko Rosji i Białorusi", a nie – jak ujął to wojskowy – „jakiś głupawy, treningowy szturm plaży”.

PAP, im