Na Ukrainie USA stawiały na "złego konia"

Na Ukrainie USA stawiały na "złego konia"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ujawnione przez Wikileaks depesze amerykańskich dyplomatów pokazują, że USA starały się rozluźnić związki Ukrainy z Rosją, lecz zbyt długo "stawiały na złego konia", Wiktora Juszczenkę - pisze w czwartek w internetowym wydaniu niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
W wyborach parlamentarnych 2006 r. blok wyborczy ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki dostał mniej niż 14 proc. głosów. Już na dwa miesiące przed wyborami ambasada USA w Kijowie dowiedziała się od zaufanego współpracownika Juszczenki, że jego "organizacja partyjna leży w gruzach i będzie kuśtykać do wyborów".

Po wojnie rosyjsko-gruzińskiej administracja ówczesnego prezydenta USA George'a W. Busha "poprzez demonstracyjne poparcie próbowała dodać swemu protegowanemu w Kijowie politycznego wiatru w żagle" - pisze "Spiegel". Na początku września 2008 r. wiceprezydent USA Richard Cheney pojechał na Ukrainę. Amerykańska ambasada zachwalała w dokumencie z 23 sierpnia 2008 r. osłabionego ukraińskiego przywódcę: "Juszczenko ma sławę wizjonera i jest jedynym ukraińskim przywódcą, który okazuje mocne, niezachwiane zaangażowanie, by wprowadzić Ukrainę do NATO i Unii Europejskiej".

Według "Spiegla", gdy prezydentem USA został Barack Obama, nowa administracja w Waszyngtonie zaczęła pojmować, że "wizjoner" Juszczenko poniósł klęskę. Z depeszy datowanej na 22 maja 2009 r. wynika, że sekretarz stanu Hillary Clinton jest zaniepokojona relacjami eksperta Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, który powrócił z Kijowa. Ekspert miał wrażenie, że "rządowi (Ukrainy) brakuje politycznej woli, by rozwiązać problemy gospodarcze". Clinton uznała, że "polityczna i gospodarcza niestabilność Ukrainy jest na rękę Rosji".

W trakcie kampanii przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie na przełomie 2009 i 2010 r. ambasador USA John Tefft powątpiewał w kandydatkę Julię Tymoszenko, jedną z liderek pomarańczowej rewolucji i premier Ukrainy. Jeden z jej byłych współpracowników, b. minister finansów Wiktor Pynzenyk miał wyznać ambasadorowi, że Tymoszenko jest "siłą destrukcyjną", "chce jedynie umocnić swą władzę" i "przegapiła okazję do reform w czasie kryzysu".

Jednocześnie im bardziej jasne stawało się zwycięstwo wyborcze uznawanego za protegowanego Rosji Wiktora Janukowycza, tym bliższe kontakty z nim nawiązywał ambasador Tefft. W trakcie jednego ze spotkań Janukowycz miał zasygnalizować, że byłby gotowy wyjść naprzeciw Amerykanom. Według depeszy do Departamentu Stanu z 29 stycznia 2010 r. "Janukowycz uznał za otwartą sprawę kontynuacji wojskowej współpracy z NATO i mówił o kooperacji w dziedzinie przemysłowo-wojskowej".

"Swojego wieloletniego faworyta Juszczenkę (...) Amerykanie spisali już wtedy na straty" - ocenia "Spiegel". W poufnym dossier dla doradcy ds. bezpieczeństwa generała Jamesa Jonesa - który wybierał się w lutym 2010 r. do Kijowa z ofertą współpracy dla nowych władz Ukrainy - ambasador USA napisał: Juszczenko "jest w znacznym stopniu zdyskredytowany (...) z powodu jego słabości jako przywódcy, ustawicznych sporów z Tymoszenko (...), niepotrzebnej wrogości wobec Rosji oraz zamiłowania do deklaracji o woli przystąpienia do NATO i UE".

pap