Rosyjski wywiad nie śpi

Rosyjski wywiad nie śpi

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zaczęliśmy z przymrużeniem oka traktować miłosne pułapki, blondwłose agentki, współczesne Maty Hari. Błąd. Szpiedzy w spódnicy wysyłani z Moskwy to poważne zagrożenie - pisze na łamach "Polski The Times" Ben Macintyre.
Jako nowe przykłady takiej działalności autor wymienia Ekaterinę Gerasimową, tajną agentkę, która chce zdemaskować wszystkich krytyków rosyjskiej władzy, Annę Chapman, pamiętną bohaterkę niedawnej afery szpiegowskiej w USA oraz aresztowaną ostatnio w Londynie 25-letnią Katię Zatuliweter, Rosjankę pracującą w brytyjskim parlamencie.

Zdaniem publicysty, Rosja nieustannie i systematycznie rozwija siatkę tak zwanych nielegałów. To osoby cywilne mieszkające w danych krajach. Niczym się nie wyróżniają, ale w każdej chwili można je uruchomić do poważniejszego zadania. Nielegałowie przebywają nie tylko w krajach ościennych, jak Gruzja czy Ukraina. Mieszkają też w państwach Zachodu. Większość z nich dostarcza mało ważne informacje. Niektóre są bezwartościowe. Ale wystarczy ta jedna jedyna, która uruchomi lawinę i pozwoli zgarnąć całą pulę potencjalnego szpiegowskiego zysku.

Rosjanie nigdy nie mieli najmniejszych wątpliwości, że kobiety to znakomici szpiedzy. Potrafią najlepiej i najgłębiej zamaskować się jako agenci-śpiochy. Kreml - jak podejrzewa autor - doszedł także do wniosku, że jego agentkom na Zachodzie może być nawet łatwiej. W razie wpadki tamtejsze media szybciej zajmą się "seksualnym" aspektem sprawy, niż właściwym zagrożeniem wynikającej z działalności szpiegowskiej.

Rosja prowadzi dziś znakomicie zorganizowaną kampanię szpiegowską: pełną energii, świetnie finansowaną, skrajnie niebezpieczną i - co dziwi - wcale nie tak bardzo skrywaną. To część ogólnej strategii tego kraju polegającej na pokazywaniu swojej siły - prężeniu muskułów. Przykłady są wszędzie - od udanych starań o zorganizowanie piłkarskiego mundialu w 2018 r., do zatrudnienia się pewnej pani w brytyjskim parlamencie. W obliczu jawnego poparcia najwyższych władz, w tym Władimira Putina, nie powinno dziwić, że rosyjskie służby poczynają sobie coraz śmielej. Cieszą się większym zaufaniem Kremla niż kiedykolwiek po zakończeniu zimnej wojny - pisze autor artykułu w "Polsce The Times".