Podstawione osoby zarabiają na tym pieniądze, a często sami w ogóle nie jeżdżą samochodem. Są też tacy, którzy zrobili sobie z tego procederu mały biznes. Zbierają dużą ilość punktów karnych, ale nie więcej niż 24, czyli dopuszczalną granicę, a później idą na policyjne szkolenie, dzięki któremu odejmuje im się ze stanu 6 punktów. Jedno takie szkolenie kosztuje 300 zł. Można ich zrobić więcej. Różnica pomiędzy kwotą, uzyskaną za przyjęcie punktów na siebie, a wydatkiem na szkolenie stanowi zysk.
Biorąc pod uwagę ilość spraw i fotografii, jakie codziennie robią w całym kraju fotoradary, trudno jest wykryć taki proceder. A jeśli nawet policja ma jakieś, uzasadnione podejrzenia, ciężko na podstawie niewyraźnego zdjęcia udowodnić, że dana osoba nie prowadziła w momencie wykroczenia pojazdu. Zresztą w niektórych, internetowych ofertach, pojawiają się rysopisy, które jeszcze bardziej mają uwiarygodnić oszustwo.