Wiceszef Memoriału oświadczył, że "rozstrzelanie przez władze radzieckie wziętych do niewoli polskich oficerów nie było ludobójstwem, ale zbrodnią wojenną", która - jak podkreślił - "też nie ulega przedawnieniu". Raczyński napisał też, że "rosyjskie MSZ przez kilka miesięcy rzetelnie próbowało uzgodnić zamianę tablicy, nie otrzymując odpowiedzi od swoich polskich kolegów". "Wszelako obywatele rosyjscy mają dwa powody do krytyki pod adresem strony rosyjskiej. Po pierwsze, nie należało tak długo zwlekać z rozwiązaniem problemu. Po dwóch miesiącach korespondowania należało poinformować stronę polską o tym, że tablica mimo wszystko zostanie zamieniona. I należało tę operację przeprowadzić zawczasu, a nie na dwa dni przed spotkaniem prezydentów" - oświadczył. "I po drugie - nic nie stało na przeszkodzie, aby w nowym napisie wspomnieć, po co lecieli zmarli w katastrofie Polacy" - dodał przedstawiciel Memoriału.
Raczyński zaznaczył, że "te dwa błędy bardzo pomogły tym, którzy chcieli skandalu". "Nie wszyscy pragną poprawy stosunków między Rosją i Polską. W obu naszych krajach są politycy eksploatujący wizerunek wroga - złego sąsiada" - wskazał. "Taki prosty chwyt pozwala zbierać głosy, nie mając żadnego konstruktywnego programu. Także ideowi spadkobiercy tych, którzy dokonali zbrodni w Katyniu, nie są zainteresowani zbliżeniem Rosji i Polski" - ocenił wiceprzewodniczący Memoriału.
Zdaniem Raczyńskiego, "w niedawnej przeszłości incydent z tablicą mógł doprowadzić do zamrożenia relacji na miesiące, a może nawet na lata". "Obecni przywódcy Rosji i Polski wytrzymali >test na zerwanie< i potwierdzili niezmienność kursu politycznego" - skonstatował.
PAP