Koniec suwerenności Białorusi jest blisko. Przez Rosję

Koniec suwerenności Białorusi jest blisko. Przez Rosję

Dodano:   /  Zmieniono: 
Niezależny białoruski tygodnik "Biełgazieta" prognozuje w poniedziałek, że Białoruś straci suwerenność na rzecz Rosji w latach 2012-2014. Dojdzie wtedy albo do przyjęcia rosyjskiego rubla, albo do kryzysu na tle wyborów parlamentarnych, który wykorzysta Moskwa.
Autor artykułu nawiązuje do niedawnych słów premiera Rosji Władimira Putina o tym, że integracja Rosji i Białorusi jest możliwa i pożądana. Według "Biełgaziety" utrata suwerenności Białorusi "stopniowo staje się kwestią techniczną, sprawą scenariusza".

Pierwszy realny scenariusz to - zdaniem gazety - sprzedaż w ciągu najbliższych dwóch lat wielkich zakładów, do czego Białoruś zostanie zmuszona przez obecny kryzys gospodarczy. "Po wyprzedaży aktywów kraj wytrzyma parę lat, a potem pojawią się te same problemy. Gdzieś w 2014 roku, w przededniu wyborów prezydenckich, które (reżim Łukaszenki) jakoś będzie musiał wygrać, obywatelom zaproponują wprowadzenie rubla rosyjskiego. Sytuacja w kraju będzie taka, że nawet najzacieklejsi orędownicy niepodległości zgodzą się, że jest to wariant optymalny". W rezultacie tej decyzji Białoruś "stanie się autonomicznym okręgiem Rosji i nikt już jej z tego statusu nie wyciągnie" - prognozuje tygodnik.

Drugi wariant nastąpi, "jeśli Białoruś uchyli się od sprzedaży obiektów własności w latach 2012-13" i będzie realizowany po wygranej w marcu 2012 roku przez Putina wyborów prezydenckich w Rosji. Na Białorusi sytuacja socjalna nadal będzie się pogarszać. "Przy minimalnym wpływie Rosji, organizacyjnym i technologicznym, procesy te będzie można skierować na płaszczyznę polityczną" - pisze tygodnik. Późną jesienią 2012 roku dojdzie na Białorusi do protestów na tle "niesprawiedliwych wyborów parlamentarnych", w których wezmą udział tysiące ludzi, "i nie będzie to młodzież, którą można pobić i rozegnać, a ci, których Lenin nazywał ludem pracującym" - przewiduje "Biełgazieta".

I kontynuuje: "Do realizacji scenariusza podłączą się pewne kręgi białoruskiej nomenklatury"; parlament "albo nie zostanie wybrany, albo wybrany, ale jednoznacznie nie uzna go Moskwa i cały świat", a opozycja zażąda zmiany władzy. Na Białoruś pojedzie "delegacja rosyjskich negocjatorów" i zaproponuje "osobom oficjalnym, przed którymi majaczy się już widmo końca, opiekę Rosji". W zamian dostanie "zgodę Białorusi na zlanie się z Rosją". Następnie odbędzie się na Białorusi referendum, na którym za połączeniem obu krajów opowie się ponad 80 proc. obywateli.

Autor artykułu wskazuje na dwa czynniki w obecnej sytuacji Białorusi. Pierwszy polega na tym, że realny jest "anszlus gospodarczy" Białorusi przez Rosję, a jego realizacja "już się zaczęła" - wraz z wchodzeniem w życie unii celnej, Białoruś "po cichu oddaje część swojej niezależności gospodarczej" Moskwie. Drugi czynnik autor nazywa "największym niebezpieczeństwem", polegającym na tym, że Białoruś "zaistniała jako państwo, ale nie jako naród". Nie rozwinęła swojej świadomości narodowej, języka i historii, które zbudowałyby tożsamość inną od "bohaterskiej kosmopolitycznej wojny narodu radzieckiego z niemieckim najeźdźcą". "Kto kogo tak naprawdę oszukiwał przez wszystkie te lata? Czy Mińsk, który dostawał tanie nośniki energii w zamian za słowiańską retorykę, czy Moskwa, która przy pomocy tej samej retoryki uśpiła naród białoruski, zawróciła go z tej drogi, którą ewoluowała świadomość w krajach bałtyckich, Polsce, Ukrainie?" - zastanawia się "Biełgazieta".

Na Białorusi "władze same pozbawiły się najpewniejszej ochrony przed anszlusem - opinii publicznej, opartej na masowej świadomości" - podsumowuje tygodnik.

pap