Informacja o ewentualnych innych przypadkach "jest niezbędna, byśmy zrozumieli skalę tej katastrofy i zakres represji, które będą zastosowane przez białoruskie służby specjalne" - podkreślił Łabkowicz. Przyznał, że działacze sami nie mają informacji o innych przypadkach. Białoruskie media niezależne podały, że Polska przekazała dane o 15 innych osobach, oprócz Bialackiego.
Maciej Kujawski z polskiej Prokuratury Generalnej poinformował, że "wszystko wskazuje na to", iż nie było innych spraw, w których Polska udzieliła pomocy białoruskim władzom w sprawie opozycjonistów. Według niego poza sprawą Bialackiego dotąd ujawniono jeszcze jeden wniosek dotyczący pomocy prawnej w sprawie osoby, o której białoruska prokuratura stwierdziła, że była uczestnikiem opozycyjnej demonstracji i w tej sprawie polska prokuratura odmówiła udzielenia pomocy. Kujawski zapewnił też, że w przyszłości wnioski władz Białorusi, co których będą wątpliwości, czy dotyczą opozycjonistów, będą konsultowane z MSZ.
Opozycyjny polityk białoruski Wincuk Wiaczorka ocenił z kolei, że "tylko niezbyt mądry człowiek" mógł spodziewać się, że władze Białorusi nie wykorzystają mechanizmu pomocy prawnej przeciwko opozycjonistom w swoim kraju. W jego ocenie, ostatnie wydarzenia to skutek prób ocieplenia stosunków z oficjalnym Mińskiem, podejmowanych wcześniej przez Unię Europejską. W jego ocenie, postępowanie wyjaśniające w polskiej Prokuraturze Generalnej czy ewentualne dymisje nie są obecnie najważniejsze. Polityk dodał, że Polska powinna teraz twardo bronić Bialackiego, który w wyniku przekazania danych został aresztowany. - Dymisje, wyjaśnienia, itd. - to jest chyba potrzebne do pewnego wznowienia klimatu wartości demokratycznych tak w Polsce, jak i na Litwie. Ale nas teraz bardziej nurtuje i niepokoi los Bialackiego. Nie można dopuścić, by był on kolejnym towarem na sprzedaż przez Łukaszenkę. Tylko twarde, konsekwentne stanowisko Polski i Unii Europejskiej, z wykorzystaniem wszelkich możliwych instrumentów, może doprowadzić do zwolnienia Bialackiego i innych więźniów politycznych - podkreślił Wiaczorka.
W ubiegłym tygodniu białoruskie służby zatrzymały Bialackiego, szefa "Wiasny", zarzucając mu ukrywanie dochodów. Zatrzymanie było możliwe m.in. dzięki danym o jego koncie bankowym na Litwie przekazanym przez litewskie Ministerstwo Sprawiedliwości w ramach mechanizmu pomocy prawnej. Litwa przekazała również dane o kontach innych obywateli Białorusi, być może również związanych z opozycją. Następnie okazało się, że pomocy prawnej w sprawie Bialackiego udzieliła władzom w Mińsku także Polska. Szef MSZ Radosław Sikorski przeprosił w imieniu Polski za przekazanie tych informacji. O wydaniu przez Polskę danych dotyczących szefa "Wiasny" nie informują dotąd białoruskie media państwowe. Wcześniej ogłosiły one, informując o zatrzymaniu Bialackiego, że białoruskie służby otrzymały informacje z Litwy.
PAP