Tabletka na stawy, czyli antykoncepcja po polsku

Tabletka na stawy, czyli antykoncepcja po polsku

Dodano:   /  Zmieniono: 
W wysokich sferach rozważania o zakazie aborcji i o konstytucji. Na nizinach - tanie leki na poronienie, które grożą życiu i zdrowiu - czytamy w "Gazecie Wyborczej". Dziennik ujawnia podziemie aborcyjne w Polsce. W internecie i gazetach codziennych dziesiątki ogłoszeń drobnych: "wywoływanie miesiączki", "farmakologicznie, tanio", "ginekolog - pełen zakres". Dziennikarka "Gazety" zadzwoniła pod sześć numerów w Warszawie. Mówiła, że jest w ciąży, którą chce usunąć. Wszyscy lekarze, z którymi rozmawiała, zaproponowali jej tabletkę wczesnoporonną (koszt 60 zł plus wizyta 50 zł) lub tzw. łyżeczkowanie (koszt do 2 tys. zł). Dziennik przypomina, że specjalne leki wczesnoporonne, hamujące hormon żeński progesteron są w Polsce zabronione. Jeśli ktoś je proponuje - to nielegalne. Gazeta dodaje, że na rynku jest cała grupa leków - używanych na wrzody żołądka czy zapalenie stawów - które wywołując skurcze, prowokują poronienie. Niektóre z tych środków są dostępne bez recepty. Koszt opakowania - od 30 zł za 20 tabletek. Czasem do usunięcia ciąży wystarczą cztery tabletki. Na forach internetowych łatwo dowiedzieć się nazwy leku, zapytać o praktyczne skutki, kupić i sprzedać. Bardzo częste oferty: "sprzedam, zostały mi ostatnie 4 szt., 15 zł szt. Wystarczą tylko te cztery"."To niebezpieczne" - ostrzega ginekolog z Towarzystwa Rozwoju Rodziny dr Grzegorz Południewski. "Każde wywołanie poronienia w ten sposób może być niebezpieczne dla życia kobiety, dlatego powinno odbywać się pod nadzorem lekarza". "Może też dojść do stanu zapalnego i w efekcie do niepłodności, może się też zdarzyć krwotok, który doprowadzi do zgonu" - ostrzega rozmówca "Gazety Wyborczej" w tekście "Tabletka na stawy, czyli antykoncepcja po polsku".