Stanowisko Juliane Kokott dotyczy sprawy Samiry Achbity, zatrudnionej w belgijskim przedsiębiorstwie świadczącym usługi ochrony i monitoringu oraz recepcyjne. Kiedy kobieta po trzech latach pracy wystąpiła z prośbą o zgodę na przychodzenie w tradycyjnej chuście do firmy, w której była recepcjonistką, została jej wypowiedziana umowa o pracę. Uznano, że nie jest to zgodne z zasadami firmy, w którym obowiązuje zakaz uzewnętrzniania znaków swoich przekonań politycznych, religijnych itp. Achbita wystąpiła do sądów belgijskich z pozwem o odszkodowanie, jednak przegrała w dwóch pierwszych instancjach. W kolejnej belgijski sąd zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości o doprecyzowanie prawa unijnego o zakazie dyskryminacji ze względu na religię lub przekonania.
"Nie ma mowy o bezpośredniej dyskryminacji"
W przedłożonej 31 maja opinii rzeczniczka generalna Juliane Kokott oceniła, że w tej sytuacji nie ma mowy o dyskryminacji bezpośredniej, ponieważ w miejscu pracy obowiązują uregulowania ws. generalnego zakazu wszelkich symboli politycznych, filozoficznych czy religijnych.
Ponadto rzeczniczka napisała, że "o ile pracownik nie może po pojawieniu się w pracy porzucić znaków wskazujących na płeć, kolor skóry, pochodzenie etniczne, orientację seksualną, wiek, czy niepełnosprawność, o tle można od niego wymagać pewnej wstrzemięźliwości, jeżeli chodzi o sprawy praktykowania wiary". Opinia rzeczniczki generalnej Trybunału Sprawiedliwości UE wprawdzie nie jest wiążąca dla Trybunału, jednak w większości przypadków sędziowie przy orzekaniu kierują się tymi ocenami.