Przedstawiciele amerykańskich mediów zostali zaproszeni na środę do gabinetu prawniczki reprezentującej kobietę ukrywającą się pod pseudonimem Jane Doe. Na miejscu mieli poznać jej prawdziwą tożsamość. Zamiast spodziewanego ujawnienia się kobiety, czekało ich jednak rozczarowanie. Adwokat Lisa Bloom przekazała, że jej klientka zdecydowała się odwołać konferencję, ponieważ rzekomo grożono jej śmiercią.
– Jane Doe otrzymała liczne groźby, podobnie jak wszystkie oskarżające Trumpa kobiety, które reprezentowałam. Stwierdziła, że zbyt się boi, żeby pokazać swoją twarz – oświadczyła mediom Bloom. Stwierdziła, że jej klientka była na miejscu przez cały dzień, jednak ostatecznie strach wziął górę.
Jane Doe przekonuje, że Donald Trump zgwałcił ją w 1994 roku, gdy miała 13 lat. Kobieta utrzymuje, że miała zostać zaatakowana czterokrotnie na imprezach w Nowym Jorku, organizowanych przez skompromitowanego finansistę Jeffreya Epsteina, przyjaciela Trumpa. Jego samego również oskarża o napaść seksualną. Trump stanowczo zaprzecza tym oskarżeniom, przekonując, że zostały one zmyślone by skompromitować go przed zbliżającymi się wyborami.