„Złodzieje do dymisji!” – to jedno z haseł, które można było usłyszeć m.in. na ulicach stolicy Rumunii. Protestujący w Bukareszcie zebrali się przed siedzibą rządu w niedzielę wieczorem. Władze nie mają oficjalnych danych na temat liczby demonstrantów, jednak „Guadian” podaje, że w Bukareszcie zgromadziło się około 50 tys. osób. Protesty odbyły się także w innych rumuńskich miastach, gdzie na ulice wyszło około 20 tys. osób.
– Chcemy dać rządowi czerwoną kartkę – podkreślał jeden z manifestujących. Przypomnijmy, że w czwartek do dymisji podał się minister sprawiedliwości, jednak to nie zatrzymało fali protestów. – To nie wystarczy wobec tego, co chcieli zrobić – przekonywał jeden z demonstrantów. – Chcemy, aby ten rząd ustąpił. Nie ufamy im, przez nich idziemy wstecz – dodał inny.
Czytaj też:
Rząd specjalnym prawem chroni skorumpowanych polityków. 150 tysięcy na ulicach
Ochrona skorumpowanych polityków
Początek masowym protestom dało rozporządzenie, na mocy którego przestępstwa na szkodę skarbu państwa są ścigane z urzędu, gdy wywołały stratę większą niż 44 tysiące euro. Przyjęcie rozporządzenia, które spowodowało wybuch niezadowolenia społecznego, ucieszyło na pewno jedną osobę. Liviu Dragnea, bo o nim mowa, lider PSD nie zostanie ukarany za fikcyjne zatrudnianie pracowników. Na tym procederze państwo straciło 24 tysiące euro. Proces trwał 1 dzień. Drugim ruchem rządu, który nie podobał się obywatelom, była przesłana do parlamentu ustawa amnestii dla 2,5 tysiąca osób przebywających w więzieniach z wyrokami krótszymi niż 5 lat pozbawienia wolności. W uzasadnieniu rząd wskazywał, że celem jest zmniejszenie przeludnienia w więzieniach. W ocenie demonstrantów – ochrona lub uwolnienie skorumpowanych polityków.
Międzynarodowa reakcja
Zmiana prawa została skrytykowana przez szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera, który podkreślił, że „walka z korupcją musi być toczona ciągle, a nie odwracana”. – Z wielkim zmartwieniem patrzymy na to co dzieje się w Rumunii – dodał. W podobnym tonie wyrazili się ambasadorowie Belgii, Kanady, Francji, Niemiec, Królestwa Niderlandów i Stanów Zjednoczonych Ameryki, którzy wydali wspólne oświadczenie.