– Czuję się bardzo związany z Polakami, zwłaszcza jako Niemiec świadomy historii – podkreślał na konferencji prasowej Martin Schulz, kandydat SPD na Kanclerza, główny rywal Angeli Merkel do tego stanowiska. Pytania te padły w kontekście wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego i niektórych polityków PiS, krytykujących niemieckiego polityka. Prezes Prawa i Sprawiedliwości choćby w tym roku zarzucał Schulzowi, że jest „nieopanowanym, lewicowym ideologiem ze słabością do Rosji”. Kilkukrotnie oskarżał go także o „antypolskość”.
Martin Schulz nie zgadza się jednak z takim przedstawianiem sprawy. Przypomniał, iż wielokrotnie podkreślał dobre stosunki z sąsiadami zza Odry, a nieporozumienia zdarzały się wyłącznie z nielicznymi politykami. – To ja zaprosiłem Panią Szydło do Parlamentu i zaoferowałem możliwość przedstawienia stanowiska polskiego rządu – zwracał uwagę. Zaznaczył, że nieprzychylny mu Jarosław Kaczyński oficjalnie nie jest przedstawicielem polskiego rządu, a jedynie jednym z posłów. – Dlatego wolno mu określać mnie jako antypolskiego, prorosyjskiego lewicowca – podsumował Schulz.