Jazydka uciekła z niewoli dżihadystów. Swojego prześladowcę spotkała w Niemczech

Jazydka uciekła z niewoli dżihadystów. Swojego prześladowcę spotkała w Niemczech

Ashwaq Ta'lo
Ashwaq Ta'lo Źródło:Facebook / Kurdayetî
Jazydka Ashwaq Ta'lo została porwana przez bojowników tzw. Państwa Islamskiego (IS) w sierpniu 2014 r. Miała wtedy 15 lat i spędziła w niewoli 3 miesiące. Dziewczynie udało się jednak uciec. Dotarła do Europy i ostatecznie dostała się do Niemiec. To, co stało się później sprawiło, że ofiara znowu zaczęła się bać o swoje życie.

W nagraniu opublikowanym na  Ashwaq Ta'lo powiedziała, że swojego prześladowcę Abu Humama dwukrotnie spotkała na niemieckich ulicach. Do pierwszego spotkania miało dojść w 2016 r., a do drugiego w tym roku w Schwabisch Gmund w południowo-zachodnich Niemczech. Jak podaje „The Times”, kobieta zgłosiła sprawę policji i urzędnikom ds. azylu. Udało im się zidentyfikować mężczyznę na nagraniach z kamery przemysłowej, ale powiedzieli, ze nic więcej nie mogą zrobić, ponieważ wspomniana osoba jest zarejestrowana jako uchodźca.

Wymiana zdań z prześladowcą

Kiedy Ashwaq Ta'lo spotkała swojego prześladowcę w Niemczech była przerażona. W swoim materiale przyznała, że mężczyzna podszedł do niej i powiedział po niemiecku i w języku arabskim, że wie, gdzie ona mieszka.

– Byłam tak przerażona, ledwo mogłam mówić. Myślałam, że w Niemczech nie ma znaczenia, co robię. Myślałam, że to już koniec – stwierdziła. – Odpowiadałam cały czas po niemiecku, mówiłam, że nie potrafię po arabsku. Udawałam, że jestem z Turcji – dodała. Jej prześladowca nie odpuszczał i powiedział jej, że wie kim jest, wspomniał też o ucieczce z 2015 r. Wtedy kobieta już wiedziała, że nie jest bezpieczna, dlatego wróciła do Kurdystanu. To właśnie tam nagrała film, w którym opowiedziała o swoich przejściach. Ashwaq zastanawia się, dlaczego dżihadyści mogą gnębić swoje ofiary nawet w Europie, na terenach, które nie są kontrolowane przez IS.

Czytaj też:
Główny konstruktor bomb Al-Kaidy nie żyje? Miał zginąć w Jemenie

Źródło: The Times