Do zdarzenia doszło około w piątek godz. 21:40 czasu lokalnego. Boeing 737 lecący z bazy Marynarki Wojennej USA w zatoce Guantanamo lądował na lotnisku nieopodal Jacksonville na Florydzie. Ciężkie warunki pogodowe w postaci silnej burzy z piorunami sprawiły jednak, że piloci mieli problem z bezpiecznym osadzeniem maszyny na pasie startowym, a ta ostatecznie wylądowała w pobliskiej rzece St. Johns. Na pokładzie samolotu należącego do czarterowych linii Miami Air International było 136 osób.
Nikt nie ucierpiał
Jak podaje agencja Reutera, w wyniku wypadku nikt nie ucierpiał. Lokalna telewizja WOKV przekazała z kolei, że co najmniej dwoje pasażerów doznało lekkich obrażeń, jednak ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Informacje o braku ofiar potwierdził na Twitterze burmistrz Jacksonville Lenny Curry, który dodał, że „samolot nie zanurzył się” w wodzie. Ekipy ratunkowe obecne na miejscu zdarzenia pracowały przede wszystkim nad tym, by do rzeki nie przedostało się paliwo lotnicze. Rzecznik Boeinga przekazał, że firma otrzymała już informację o wypadku i zbada sprawę.
twitterCzytaj też:
„Policjanci musieli strzelać”. Kolejny pościg słowackiej policji za polskim piratem drogowym