Studenci protestujący w Mińsku zatrzymani. Zbierali podpisy pod petycją

Studenci protestujący w Mińsku zatrzymani. Zbierali podpisy pod petycją

Aleksandr Łukaszenka
Aleksandr Łukaszenka Źródło: Newspix.pl / ABACA
Rok akademicki na Białorusi rozpoczął się 1 września, a część studentów zorganizowała tego dnia protesty. Młodzież domagała się przeprowadzenia uczciwych wyborów prezydenckich oraz uwolnienia osób zatrzymanych w trakcie demonstracji.

Niezależny portal Nasza Niwa przekazał, że we wtorek zatrzymano co najmniej 17 studentów protestujących w Mińsku. Zbierali oni podpisy pod petycją, w której domagano się m.in. przeprowadzenia uczciwych wyborów prezydenckich oraz wypuszczenia z aresztów osób zatrzymanych w trakcie demonstracji. Dokument z podpisami na docelowo trafić do resortu edukacji. Zdjęcia i nagrania z wtorkowych demonstracji udostępniali na Twitterze lokalni dziennikarze, w tym Franak Viačorka. „Protesty nie ustały po masowych aresztowaniach, strzelaninach, wielokrotnych zgonach i torturach. Dlaczego zdaniem władz protesty ustaną po zatrzymaniu części studentów?” – dopytywał.

twitter

Tymczasem Aleksandr Łukaszenka odpowiedział na informację o sankcjach nałożonych przez Litwę, Łotwę i Estonię. Wspomniane kraje obłożyły białoruskiego prezydenta oraz innych urzędników podejrzanych o fałszowanie wyborów zakazem podróżowania na swoje terytoria. – Silniejsze kraje rozumieją, że z Białorusią nie należy zadzierać, przecież może zamknąć granicę pod Brześciem i Grodnem i wtedy niemieckie towary nie będą mogły tak łatwo dotrzeć na wschód – stwierdził polityk. Zdaniem Łukaszenki większe państwa Unii Europejskiej wydały komendę „bierz go” wspomnianym trzem krajom, które nałożyły sankcje.

twitter

Sankcje wobec Białorusinów

Przypomnijmy, lista osób objętych sankcjami pojawiła się w poniedziałek 31 sierpnia na łotewskiej stronie rządowej. Czytamy tam, że Łotwa we współpracy z Litwą i Estonią nałożyła na białoruskich urzędników zakaz podróżowania do swoich państw. Takie restrykcje dotyczą nie tylko Aleksandra Łukaszenki, ale także pracowników Centralnej Komisji Wyborczej, MSW, Ministerstwa Sprawiedliwości, Rady Bezpieczeństwa czy Prokuratury Generalnej.

Powody decyzji wytłumaczył łotewski minister spraw zagranicznych, Edgars Rinkēvičs. – Łotwa zdecydowanie potępia sfałszowanie wyborów prezydenckich z 9 sierpnia, pobicie uczestników pokojowych demonstracji oraz represje wobec dziennikarzy i aktywistów na Białorusi – wyjaśnił dyplomata. – Tym krokiem wysyłamy silny sygnał, że takie działania są nie do przyjęcia dla Łotwy, a osoby za nie odpowiedzialne nie są na Łotwie osobami pożądanymi. Wzywamy również Unię Europejską, aby nie zwlekała z podjęciem podobnych decyzji – dodał.

Czytaj też:
Polscy sportowcy wspierają Białorusinów. Ministerstwo Sportu zaprezentowało specjalny spot

Źródło: Nasza Niwa, belsat.eu, tut.by