Ho Van Lang przez ponad 40 lat żył w dżungli. Jego ojciec był weteranem wojennym. Kilka lat przed zakończeniem wojny w Wietnamie rodzinę dotknęła poważna tragedia. Na dom Langów spadła bomba. W wyniku eksplozji zginęła kobieta i dwoje dzieci. Pan Lang został sam z dwójką synów. Mężczyzna był tak przerażony bombardowaniem ze strony Amerykanów, że postanowił ukryć się w dżungli. Początkowo miał zostać w lesie tylko kilka lat, jednak nigdy nie wrócił już do miasta. Zmarł w 2013 roku.
Całe życie spędził w dżungli. Jak sobie radził?
Sześć lat wcześniej myśliwi, którzy przeszukiwali dżunglę, natrafili na ślady człowieka. Znaleźli prowizoryczny dom zbudowany z liści, drewna i piasku. Kilka metrów dalej ich oczom ukazał się wychudzony mężczyzna, który był ubrany tylko w korę. Jak się okazało, był to syn Pana Langa, Ho Van Lang. 44-letni mężczyzna całe swoje życie spędził w dżungli. Przez lata nauczył się wszystkiego, co było potrzebne, aby przetrwać. Zbudował sobie schronienie na drzewie, wodę czerpał z rzek. Żywił się głównie roślinami i owocami, ale także mięsem jaszczurek oraz małp. Z drewna wystrugał sobie najbardziej potrzebna narzędzia oraz pułapki na gryzonie.
Finał historii 44-latka
Lokalne służby próbowały przystosować mężczyznę do normalnego trybu życia. Ho Van Lang był przerażony, miał problemy z mówieniem, nie znał wielu słów. Nie umiał także pisać ani czytać. Jak się również okazało, nigdy wcześniej w swoim życiu nie widział kobiety. Po przeprowadzeniu badań okazało się, że ma zaburzone postrzeganie dobra i zła. 44-latek nie widział problemu w zabiciu człowieka, jeśli byłoby to konieczne dla jego przetrwania. Miał także uczulenie na alkohol i nie rozumiał, dlaczego trzeba nosić ubrania.
Po kilku latach Ho Van Lang postanowił wrócić do lasu. Mężczyzna nie był w stanie dostosować się do zasad panujących w mieście. Czasami odwiedza jedynie wioskę, w której chciały go ulokować władze Wietnamu po to, aby sprzedawać hodowaną prez siebie kukurydzę i owoce.