Blokady dróg, starcia z policją. Czarnogórcy nie chcą nowego metropolity „z Belgradu”

Blokady dróg, starcia z policją. Czarnogórcy nie chcą nowego metropolity „z Belgradu”

Protesty przed intronizacją nowej głowy cerkwi prawosławnej w Czarnogórze
Protesty przed intronizacją nowej głowy cerkwi prawosławnej w Czarnogórze Źródło: Newspix.pl / ABACA
Zapłonęły opony, poleciały kamienie, a to wszystko przed intronizacją nowego metropolity w Cetyni w Czarnogórze. Serbsko-czarnogórski spór o historię i o to, co może Belgrad, wybuchł na nowo, zresztą nikt nie mógł spodziewać się, że będzie inaczej.

Jeszcze w sierpniu w Czarnogórze protestowano przeciwko intronizacji Joannicjusza II na zwierzchnika Serbskiej Cerkwi Prawosławnej w Czarnogórze. Demonstranci zbierali się w mieście Cetynia (historyczna stolica Czarnogóry), a swoją akcję powtórzyli 5 września, w dniu, gdy zaplanowano intronizację.

Protesty w Czarnogórze przed intronizacją metropolity

Tym razem jednak doszło do blokady dróg prowadzących do Cetyni. Przeciwnicy Joannicjusza II, oskarżający go o proserbskie nastawienie, rozstawili tam opony (potem je podpalono) i rozrzucili kamienie. – Stanęliśmy na barykadach, bo mamy dość tego, że Belgrad neguje istnienie naszego narodu i mówi nam, jakie są nasze prawa religijne – mówiła jedna z protestujących w rozmowie z Reutersem.

W mieście dochodziło do starć z policją – protestujący rzucali kamieniami i butelkami, funkcjonariusze odpowiedzieli gazem. Sam klasztor, Monaster Cetyński, w którym zaplanowano inaugurację, jest otoczony przez policję, rozstawiono tam metalową siatkę, a Joannicjusz II dotarł tam helikopterem.

Skąd w ogóle opór obywateli Czarnogóry? Najpierw trzeba spojrzeć na historię i to nieodległą. W 2003 roku Federalna Republika Jugosławii przekształciła się w państwo o nazwie Serbia i Czarnogóra, które nie istniało zbyt długo, bo do 2006 roku. 3 czerwca 2006 roku Czarnogóra proklamowała niepodległość, a oficjalnie zaczęła istnieć jako niepodległy kraj 5 czerwca. W kraju najwięcej jest Czarnogórców, ale ponad 1/4 ludności stanowią Serbowie, a znaczącą część obywateli jest wyznania prawosławnego. Kościoły wschodnie mają zupełnie inną strukturę i hierarchię niż katolickie i to chodzi w całym sporze o Joannicjusza II.

Na terenie Serbii, ale też Czarnogóry, funkcjonuje Serbski Kościół Prawosławny, autokefaliczna cerkiew, z patriarchą Porfiriuszem na czele (został patriarchą w 2021 roku). To właśnie ta cerkiew ma – poprzez metropolitę Czarnogóry i Przymorza, którą pokieruje Joannicjusz II – zwierzchność nad kościołem w Czarnogórze. W opozycji do niej funkcjonuje niekanoniczny Czarnogórski Kościół Prawosławny.

Serbsko-czarnogórskie napięcia i oskarżenia

W serbskiej cerkwi i jej działaniach demonstrujący widzą swego rodzaju interwencję Belgradu. Co więcej, Serbski Kościół Prawosławny w pewnym momencie został po części wciągnięty w polityczne gry przez poprzedni rząd Czarnogóry (chodziło o ustawę o wolności wyznania, która pozbawiałaby go majątku na terenie Czarnogóry). Wybuchły wtedy protesty, w które skądinąd zaangażowała się serbska cerkiew, ale też swoje polityczne zaplecze zaczął budować obecny premier Czarnogóry, proserbski Zdravko Krivokapić.

To właśnie ta ustawa pogorszyła relacje czarnogórsko-serbskie w ostatnim czasie, ale nie tylko.

Instytut Europy Środkowej opisywał: „Do dalszego wzrostu napięcia w relacjach obu państw doszło na kilka dni przed głosowaniem wotum zaufania dla nowego rządu. 28 listopada 2020 r. władze Czarnogóry podjęły bowiem decyzję o wydaleniu ambasadora Serbii Vladimira Božovicia. Powodem uznania za persona non grata była faktycznie prowokacyjna wypowiedź dyplomaty, który uznał historyczną decyzję Zgromadzenia z Podgoricy (z 1918 r.) o przyłączeniu Czarnogóry do Serbii za akt wyzwolenia, będący wyrazem wolnej woli narodu czarnogórskiego”. W reakcji na to, Serbia zaplanowała wydalenie czarnogórskiego ambasadora, ale ostatecznie do niej nie doszło.

Po zmianie władzy pod koniec 2020 roku czarnogórski rząd tworzy koalicja, w której są głównie ugrupowania proserbskie, co również budzi obawy niektórych obywateli Czarnogóry. W zasadzie każdą jego decyzję mogą odebrać jako „proserbską” i na tym budować swój sprzeciw.

Dlatego też sprawa Joannicjusza II stała się sprawą rangi narodowej, ale też historycznej. Pojawiały się głosy, że demonstranci mogliby odrobinę złagodzić protesty, gdyby tylko wybrano inne miejsce niż Monastyr Cetyński na intronizację. Klasztor ma dla Czarnogórców wyjątkowe, historyczne i symboliczne znaczenie, ponieważ stoi w miejscowości Cetynia, która to była w latach 1878-1918 stolicą niepodległego Królestwa Czarnogóry.

Joannicjusz II, co trzeba zaznaczyć, nie jest Serbem, a Czarnogórcem, wyświęconym... w klasztorze w Cetyni.

Źródło: WPROST.pl / Reuters, BBC