Migracja na Białoruś zostanie ograniczona? Ważna deklaracja władz Libanu

Migracja na Białoruś zostanie ograniczona? Ważna deklaracja władz Libanu

Obozowisko migrantów w Kuźnicy
Obozowisko migrantów w Kuźnicy Źródło: Twitter / MSWiA
Władze Libanu zapowiedziały wprowadzenie ograniczeń dla podróżnych chcących dostać się do Mińska. Wcześniej na taki krok zdecydował się turecki przewoźnik Turkish Airlines oraz białoruskie linie lotnicze Belavia.

Rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych poinformował, że libańskie władze lotnicze wprowadzają ograniczenia dla podróżnych na linii Bejrut-Mińsk „eliminując tych, którzy mogliby wzmocnić szlak migracyjny organizowany przez służby białoruskie”. Stanisław Żaryn podkreślił, że decyzja ta została wydana w związku z wysyłaniem cudzoziemców przez Mińsk na granice .

twitter

Kryzys na granicy. Linie lotnicze na usługach reżimu Łukaszenki

Wcześniej Komisja Europejska oświadczyła, że w związku z nasileniem się kryzysu migracyjnego na granicy polsko-białoruskiej będzie dążyć do umieszczenia na „czarnej liście” tych przewoźników, którzy ułatwiają migrantom transport na Białoruś. 11 listopada Turkish Airlines potwierdziły, że nie będą odtąd przyjmować na pokłady samolotów do Mińska obywateli Iraku, Syrii i Jemenu. Nowe regulacje nie będą dotyczyć osób, które mają paszport dyplomatyczny.

Także białoruskie linie lotnicze Belavia niespodziewanie poinformowały, że nie będą przyjmować na pokład swoich samolotów obywateli Iraku, Syrii i Jemenu, którzy wyjeżdżają z Turcji.

Z ustaleń dziennika „Die Welt” wynikało, że to właśnie Belavia przy współpracy z Turkish Airlines przewozi migrantów ze Stambułu do Mińska. Dziennikarze ustalili, że tygodniowo wykonywanych jest od czterech do siedmiu takich lotów, a na pokładzie każdego samolotu jest około 180 pasażerów. PAP podawała nieoficjalnie, że głównymi hubami lotniczymi, poprzez które migranci dostają się na teren Białorusi, są oprócz Stambułu, Dubaj i Moskwa.

Czytaj też:
Kontrowersyjne zmiany w ustawie o ochronie granicy. „Rozwiązania bardziej radykalnie niż w stanie wyjątkowym"