Niepokorne Rosjanki z Pussy Riot od początku krytykowały Putina i „za to do puszki sadzano je”. Mimo to, artystki wychodziły na ulicę i po 24 lutego sprzeciwiły się napaści na Ukrainę. Siłowicy rozganiali demonstracje, aktywistki lądowały w aresztach, a w ich mieszkaniach przeprowadzano przeszukania.
Współzałożycielka Pussy Riot, Marija Alochina, doświadczyła tego wszystkiego i w maju uciekła na Zachód. Tam padły nieoczywiste słowa. „Myślę, że jest to po prostu głupie” – powiedziała, komentując popularną akcję Cancel Russian Culture. Odniosła się też do skreślania rosyjskiej klasyki z repertuarów: „Banowanie Czajkowskiego jest bez sensu, sens będzie miało zakazanie importu rosyjskiej ropy czy gazu”.
I tu zatrzymajmy się. Niezłomna feministka broniłaby status quo? Bynajmniej, wskazała tylko na rozwiązania, którymi można osłabić raszystowską juntę, a przy tym ocalić to, co współtworzy europejską kulturę. Jak na anarcho-punkową działaczkę, głos wyważony i racjonalny. Ale słowa pussyriotki mają jeszcze jedno znaczenie – są niczym probierz. I tak jak w powiedzeniu „kto chce, szuka sposobu, kto nie chce – szuka powodu”, pomogą nam zorientować się na przestrzeni dziesięcioleci, które z zachodnich sław uległy czarowi Kremla, a które świadomie stanęły po jego stronie.
Pacyfista i gej
Jak się okazuje, taki papierek lakmusowy zadziała też w odniesieniu do czasów sowieckich i pomoże zrozumieć dwóch noblistów, Romaina Rollanda i André Gide’a.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.