Haniebny proceder Rosjan. Putin potwierdził, że Kreml jest bezpośrednio zaangażowany

Haniebny proceder Rosjan. Putin potwierdził, że Kreml jest bezpośrednio zaangażowany

Spotkanie Władimira Putina z Marią Lwową-Bełową
Spotkanie Władimira Putina z Marią Lwową-Bełową Źródło:PAP/EPA / MIKHAIL METZEL
Kreml jest bezpośrednio zaangażowany w ułatwianie deportacji i adopcji ukraińskich dzieci do rosyjskich rodzin – alarmuje ISW. Według ekspertów świadczy o tym spotkanie, które ostatnio odbył Władimir Putin. Ukraińskie władze informują, że rosyjscy żołnierze uprowadzili już kilkanaście tysięcy ukraińskich dzieci.

Doniesienia o tym, że ukraińskie dzieci są wywożone do Rosji, pojawiają się od miesięcy. Władze Ukrainy alarmują, że żołnierze rosyjscy uprowadzili już ok. 13 tys. dzieci. Większość z nich została zabrana z sierocińców. W sierpniu urząd ds. rodziny i dzieci w rosyjskim Kraju Krasnodarskim otwarcie ogłosił program, polecający na wywiezieniu ze zbombardowanego Mariupola ponad tysiąca dzieci i przesiedleniu ich do Irkucka, Tiumenia, Kemerowa i Kraju Ałtajskiego.

Eksperci z amerykańskiego Instytutu Badań nad Wojną (ISW) zauważają, że ostatnio Władimir Putin sam potwierdził, że Kreml jest bezpośrednio zaangażowany w proceder. "Władimir Putin spotkał się 16 lutego z komisarzem Federacji Rosyjskiej ds. praw dziecka Marią Lwową-Bełową, potwierdzając, że Kreml jest bezpośrednio zaangażowany w ułatwianie deportacji i adopcji ukraińskich dzieci do rosyjskich rodzin" – informuje ISW.

Szokujące nagranie z sierocińca. Tak Rosjanie porywają dzieci

Pod koniec grudnia brytyjska telewizja Sky News opublikowała rezultat swojego dziennikarskiego śledztwa ws. sierocińców na okupowanej części obwodu chersońskiego. Dziennikarzom udało się dotrzeć m.in. do szokującego nagrania z kamery monitoringu. Utrwalono na nim, jak uzbrojeni żołnierze rosyjscy i funkcjonariusze FSB przeszukują jeden z ośrodków w poszukiwaniu dzieci. Nagranie pochodzi z miejscowości Stepaniwka w okolicach Chersonia.

Rosjanom nie udało się wtedy porwać żadnego dziecka, bo 52 podopiecznych zostało wcześniej wywiezionych z ośrodka i ukrytych w bezpiecznym miejscu. To zasługa dyrektora Wołodymyra Sahajdaka, który przewidział wkroczenie Rosjan do jego placówki.

Mniej szczęścia miały dzieci z sierocińca, który znajdował się w samym Chersoniu. Przed wycofaniem się z miasta, co nastąpiło w połowie listopada, Rosjanie uprowadzili ze wspomnianej placówki 48 dzieci. Telewizji Sky News udało się dotrzeć do mieszkającej w pobliżu sierocińca Natalii Kadyrowej, która była świadkiem uprowadzenia maluchów. – Kiedy wywożono dzieci, wokół stały rosyjskie pojazdy opancerzone i żołnierze, aby nikt nie filmował. To były małe dzieci, w wieku od trzech do pięciu lat – opowiadała kobieta.