Samolot rozbił się w stanie Wirginia. Wcześniej ścigały go myśliwce F-16

Samolot rozbił się w stanie Wirginia. Wcześniej ścigały go myśliwce F-16

Samolot Cessna Citation V. Zdjęcie poglądowe
Samolot Cessna Citation V. Zdjęcie poglądowe Źródło: Wikipedia / Adrian Pingstone
W stanie Wirginia rozbił się niewielki samolot pasażerski. W katastrofie zginęły cztery osoby, w tym 2-letnie dziecko. Maszynę próbowały wcześniej przechwycić myśliwce F-16.

Do zdarzenia doszło w niedzielne popołudnie, 4 czerwca.

W pościg wysłano myśliwce F-16

Z lotniska w Elizabethton w stanie Tennessee wystartowała Cessna Citation V, która zmierzała w kierunku Nowego Jorku. To niewielki samolot pasażerski, który może zabrać na pokład maksymalnie 11 osób.

W trakcie lotu pilot naruszył przestrzeń powietrzną wokół Waszyngtonu – gdzie znajduje się Biały Dom i Kapitol – oraz nie reagował na komunikaty radiowe.

W związku z tym Siły Powietrzne USA podjęły decyzję o poderwaniu myśliwców F-16, które miały za zadanie przechwycić Cessnę. Prezydent Joe Biden został natychmiast powiadomiony o incydencie, choć nie przebywał wówczas w Waszyngtonie.

Huk myśliwców zaniepokoił mieszkańców stolicy USA

Myśliwce otrzymały zezwolenie na lot maksymalną prędkością, co wywołało tzw. grom dźwiękowy i zaniepokoiło wielu mieszkańców Waszyngtonu.

Wyjaśnijmy, że chodzi o efekt akustyczny, czyli po prostu huk, wytwarzany przez obiekt poruszający się z prędkością naddźwiękową.

Pilot Cessny nie reagował także na komunikaty, wysyłane przez ścigające go F-16. Niedługo potem Cessna rozbiła się w pobliżu George Washington National Forest w stanie Wirginia.

W katastrofie zginęło m.in. 2-letnie dziecko

Z uwagi na trudne warunki terenowe, służby ratunkowe zdołały dotrzeć na miejsce katastrofy dopiero po ok. czterech godzinach. Niestety, wszyscy podróżujący samolotem zginęli na miejscu.

Władze USA podkreślają, że maszyna nie została zestrzelona. Przyczyny katastrofy wyjaśni śledztwo, które zostało już wszczęte przez Narodową Radę Bezpieczeństwa Transportu.

Cessna była zarejestrowana na firmę Encore Motors of Melbourne w stanie Floryda. Właścicielami firmy jest małżeństwo Barbary i Johna Rumpel. W rozmowie z mediami mężczyzna oświadczył, że na pokładzie samolotu znajdowały się jego córka, 2-letni wnuk i niania.

Czytaj też:
Zatonęła łódź ze szpiegami. Włosi badają tajemniczą tragedię. „Spadła na nas apokalipsa”
Czytaj też:
Co najmniej 288 osób zginęło przez „niewłaściwy sygnał”? Wstępna przyczyna katastrofy w Indiach

Źródło: CNN