Rudolph „Rudy” Farias zaginął 6 marca 2015 roku w amerykańskim stanie Houston. 17-letni wówczas młody mężczyzna wyszedł na spacer ze swoimi psami. Przed wyjściem z domu zapowiadał, że nie będzie się bardzo oddalał. Chwilę później zwierzaki wróciły ze spaceru same a po ich właścicielu nie było śladu. Zaniepokojeni bliscy Rudolpha Fariasa powiadomili lokalne służby o jego zaginięciu.
Przełom w sprawie zaginięcia Fariasa
Matka młodego mężczyzny tłumaczyła, że jej syn miał wiele problemów zdrowotnych. 17-latek cierpiał na depresję, miał także liczne stany lękowe oraz zespół stresu pourazowego. Choroby nasiliły się po śmierci brata, który zginął w wypadku samochodowym. Rudolph był jego świadkiem.
Mimo upływu lat, rodzina nie ustawała w poszukiwaniach Rudolpha Fariasa. Jak podaje CNN, po ośmiu latach w sprawie nastąpił przełom. Na numer alarmowy zadzwoniła osoba, która znalazła młodego mężczyznę leżącego pod kościołem. Jego stan był bardzo ciężki: miał liczne rany i siniaki, był nieprzytomny.
Szokujący zwrot w sprawie zaginionego
Na chwilę obecną nie wiadomo, co działo się z Rudolphem Fariasem przez ostatnie lata. Jak podaje „New York Post”, matka młodego mężczyzny miała powiedzieć, że osiem lat temu jej syn został porwany i wywieziony do Meksyku. Przy okazji poprosiła o skrócenie przesłuchań Rudolpha, ze względu na jego fatalny stan psychofizyczny.
Jak się jednak okazuje, ta wersja wydarzeń może nie być prawdziwa. 25-latkowi pomocy udziela aktywista Quanaell X. Podczas specjalnej konferencji prasowej przekazał szokujące informacje na temat mężczyzny. Z jego ustaleń wynika, że Farias wrócił do domu dwa dni po tym, jak wyszedł na spacer z psami. Od matki – Janie Santany – miał usłyszeć, że będzie miał poważne kłopoty i musi się ukryć, ponieważ za ucieczkę grozi mu nawet areszt.
Matka traktowała syna jak męża?
Przez kolejne lata kobieta miała więzić syna. Rudolph miał być zmuszany do spania z nią w jednym łóżku bez ubrań oraz wspólnych kąpieli. Miał mieć także zakaz opuszczania własnego pokoju. Co więcej, matka miała mu podawać leki halucynogenne i zmuszać do odgrywania roli jej męża.
Młody mężczyzna został odnaleziony pod kościołem po tym, jak uciekł z domu, ponieważ nie chciał być dłużej traktowany jak niewolnik. Przed wyjściem z mieszkania zabrał matce kartę kredytową.
Na razie Janie Santana nie usłyszała żadnych zarzutów. Policja nie potwierdziła jeszcze wersji wydarzeń przedstawionej przez aktywistę.
Czytaj też:
Koszmar biznesmena. Wrócił do domu, a tam ochrona. To był dopiero początekCzytaj też:
Turyści na tej plaży nie są bezpieczni. Atakują ich foki