Przypomnijmy: w ubiegłą sobotę, 22 lipca, Aleksandr Łukaszenka przybył z oficjalną wizytą do Rosji.
Groźby Łukaszenki pod adresem Polski
Władimir Putin ugościł go w Pałacu Konstantynowskim w Petersburgu. Warto dodać, że była to pierwsza rozmowa twarzą w twarz satrapów od czasu buntu Jewgienija Prigożyna i przerzucenia Grupy Wagnera na Białoruś.
W trakcie spotkania Łukaszenka wygłosił niedwuznaczne groźby pod adresem naszego kraju. Stwierdził, że wagnerowcy zaczęli go „stresować”, bo „proszą o pozwolenie ruszenia na Zachód”.
– Mówią: „Pozwól nam!”, a ja odpowiadam: „Dlaczego mielibyście jechać na Zachód? Kontrolujemy wszystko”. Odpowiadają: „Cóż, zróbmy wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa” – mówił Łukaszenka podczas rozmowy z Putinem.
Białoruski dyktator doprecyzował, że najemnicy Prigożyna nieprzypadkowo wskazali m.in. Rzeszów. To właśnie przez to miasto przechodzą transporty broni z Polski i innych krajów Zachodu dla ukraińskiej armii.
„Będziemy bronić każdego cala terytorium NATO”
W poniedziałek, 24 lipca, na prowokacje Łukaszenki odpowiedział rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller. Zapewnił, że jakikolwiek atak na Polskę spotka się ze zdecydowaną reakcją Stanów Zjednoczonych.
– Słowa Łukaszenki i Putina na temat Polski są nieodpowiedzialne. Jeśli będzie to konieczne, będziemy bronić każdego cala terytorium NATO (...) Chcę powtórzyć, że nasz sojusz z Polską jest silny – oświadczył Miller.
Miejsca stacjonowania wagnerowców na Białorusi znajdują się m.in. tuż obok granicy z Polską. Miller zaznaczył, że trudno jest ocenić wiarygodność gróźb Łukaszenki.
Czytaj też:
Tak wygląda obóz wagnerowców na Białorusi. Uwagę zwraca sąsiedztwoCzytaj też:
Skazani wagnerowcy na „wakacjach”. Rosgwardia wzywana do bójek w hotelach