Podziurawiona Sałtiwka próbuje zyskać drugie życie. „Naprawdę nie wiem, jak oni mogą tam żyć”

Podziurawiona Sałtiwka próbuje zyskać drugie życie. „Naprawdę nie wiem, jak oni mogą tam żyć”

Zniszczony blok na Północnej Sałtiwce
Zniszczony blok na Północnej Sałtiwce Źródło:Wikimedia Commons / OSINTWiki
Sałtiwka to najbardziej zniszczona dzielnica drugiego co do wielkości miasta Ukrainy. Do lutego 2022 roku mieszkało to pół miliona ludzi z nieco ponad 1,5 mln wszystkich żyjących w Charkowie. Sałtiwka Północna, typowa „sypialnia” jest podziurawiona jak sitko, bo spadały na nią zarówno rakiety, jak i była w zasięgu wrogiej artylerii aż do wyzwolenia obwodu niespełna rok temu. I choć większość budynków praktycznie nie nadaje się do zamieszkania, ludzie tam wracają. Niektórzy żyją w piwnicach, inni, jeśli coś z ich mieszkania zostało, u siebie.

Pierwszy raz w czasie przyjechałam na Sałtiwkę na początku maja 2022 roku i wtedy jeszcze wizyta tam wymagała ode mnie kamizelki kuloodpornej i hełmu. Miałam wrażenie, że jestem na planie jakiegoś filmu o zombie, a to, co widzę, to scenografia. Niestety, to była koszmarna rzeczywistość.

Niemal każdy blok był mniej lub bardziej uszkodzony. Ostrzały były na porządku dziennym. A ludzi prawie nie było. Najczęściej można ich było zobaczyć, gdy przyjeżdżała pomoc humanitarna. Większość uciekła, chowali się m.in. w stacjach metra, niektórzy na trochę, inni na stałe.

Już w ubiegłym roku wstępne miejskie szacunki mówiły o tym, że 60 proc. bloków na Sałtiwce Północnej nie będzie się nadawało do zamieszkania. Coś w tym jest, bo obecnie w kilku miejscach trwa intensywna rozbiórka wieżowców, które groziły zawaleniem, ale niektórzy i tak próbowali wracać tam do swoich domów, zwłaszcza na niższych piętrach.

Źródło: Wprost