Szturm na siedzibę partii rządzącej w Hiszpanii. Policja użyła gazu

Szturm na siedzibę partii rządzącej w Hiszpanii. Policja użyła gazu

Protest w Madrycie
Protest w Madrycie Źródło:PAP / J.P. Gandul
To nie była spokojna noc w Madrycie. W stolicy Hiszpanii doszło do antyrządowego protestu, który miał bardzo gwałtowny przebieg. Manifestanci protestowali przeciwko propozycji amnestii dla Katalończyków, w zamian za którą Pedro Sanchez miałby uzyskać poparcie dla swojego rządu.

Pod koniec lipca Hiszpanie poszli do urn, aby zagłosować w przedterminowych wyborach. W głosowaniu zwyciężyła Partido Popular (PP), która zdobyła 136 mandatów. Dla szefa ugrupowania – Alberto Núñeza Feijóo – było to gorzkie zwycięstwo. Partia nie tylko uzyskała gorszy wynik, niż przewidywały sondaże, ale ma również zdecydowanie za mało deputowanych, aby utworzyć stabilny rząd.

Nie pomogłaby nawet koalicja ze skrajnie prawicową partią Vox, która uzyskała 33 mandaty, a więc o 19 mniej niż w poprzednich wyborach. Mimo tego, król Filip VI powierzył misję utworzenia rządu szefowi PP. W obu głosowaniach w Kongresie Deputowanych nie uzyskał on jednak większości.

Trudne negocjacje Pedro Sancheza

Tym samym przed szansą utworzenia rządu i utrzymania władzy stanął Pedro Sanchez. Szef PSOE, która ma w niższej izbie parlamentu 121 przedstawicieli, miał przed sobą bardzo trudne negocjacje. Koalicja z lewicową Sumar i jej szefową Yolandą Diaz wydawała się naturalna. 31 lewicowych deputowanych to jednak za mało, aby mówić o większości.

Premier Hiszpanii musiał do siebie przekonać również partie baskijskie oraz katalońskie. To właśnie Republikańska Lewica Katalonii (ERC) i Razem dla Katalonii (Junts) stały się języczkiem u wagi i to właśnie szefowie tych ugrupowań mogą zadecydować o politycznej przyszłości Hiszpanii. W zamian za poparcie dla rządu Pedro Sancheza, zażądali szeregu ustępstw dotyczących np. języka katalońskiego.

Największe kontrowersje wzbudził postulat amnestii dla wszystkich separatystów, w tym również dla organizatorów nielegalnego referendum secesyjnego z 2017 roku m.in. Carlesa Puigdemonta, który uciekł z Hiszpanii do Brukseli. Katalończycy domagają się zawieszenia wszystkich prowadzonych postępowań.

Gwałtowne protesty w Madrycie. Chodzi o amnestię dla Katalończyków

Amnestia dla separatystów jest dla części Hiszpanów nie do zaakceptowania. W poniedziałek 6 listopada w wielu miastach m.in. w Barcelonie, Sewilli, Oviedo oraz Palma de Mallorca doszło do antyrządowych protestów. Największą demonstrację zorganizowano w Madrycie. Wzięło w niej udział około 4 tysięcy osób, w tym lider skrajnie prawicowej partii Vox, Santiago Abascal. Niektórzy protestujący, owinięci hiszpańskimi flagami, skandowali „Sanchez do więzienia” i „Puigdemont do więzienia”.

Manifestacja miała bardzo gwałtowny przebieg. Uczestnicy protestu szturmowali siedzibę PSOE. Sytuacja była do tego stopnia napięta, że policja musiała użyć gumowych kul oraz gazu łzawiącego, aby rozproszyć tłum. W odpowiedzi funkcjonariusze zostali obrzuceni butelkami. Jak podaje El Pais, służby zatrzymały tymczasowo dwóch uczestników antyrządowej demonstracji.

Czytaj też:
PiS poprowadzi zwolenników do protestów? „Wizja rewolucji dokonywanej przez emerytów nadaje się do kabaretu”
Czytaj też:
Gorąco przed Białym Domem. Demonstranci próbowali wedrzeć się do środka

Opracowała:
Źródło: El Pais