W ciągu kilku godzin Donald Trump i Elon Musk przekształcili się z politycznych partnerów w zaciekłych wrogów, prowadząc cyfrową wojnę, która wstrząsnęła rynkami finansowymi, zagroziła amerykańskiemu programowi kosmicznemu i postawiła pod znakiem zapytania przyszłość republikańskiej partii.
To nie była zwykła polityczna kłótnia. To była zemsta serwowana na zimno w temperaturze internetowej gorączki – bezlitosna, publiczna i absolutnie fascynująca w swojej brutalności.
Początek końca
Historia zaczyna się od paradoksu, który mógłby rozbawić greckich filozofów. Człowiek, który obiecał oszczędzić amerykańskiemu rządowi biliony dolarów, dostaje ataku szału na widok... oszczędności podatkowych dla Amerykanów. Ale diabeł tkwi w szczegółach.
Elon Musk spędził pierwsze miesiące 2025 roku jak chirurg operujący federalny budżet – precyzyjnie, bezlitośnie i z obsesyjną dokładnością. Jego Departament Efektywności Rządu (DOGE) stał się symbolem trumpowskiej obietnicy „oczyszczenia bagien Waszyngtonu". Musk zwolnił tysiące federalnych urzędników, zlikwidował całe programy i obiecał znaleźć oszczędności rzędu dwóch bilionów dolarów.
A potem Trump przyniósł mu „One Big Beautiful Bill Act" – projekt ustawy, która miała być koroną legislacyjnych osiągnięć drugiej prezydentury Trumpa. Problem? Ta „piękna" ustawa kosztowała 2,4 biliona dolarów więcej niż Ameryka mogła sobie pozwolić.
Dla perfekcjonisty, który przekształcił przemysł samochodowy i podbił kosmos, był to akt nie do przyjęcia. Musk patrzył na ustawę jak matematyk na równanie, które się nie spina – z rosnącą frustrаcją i poczuciem, że wszyscy wokół oszaleli.
Moment przełomowy
3 czerwca 2025 roku Elon Musk złamał protokół dyplomatyczny w stylu, który tylko on potrafił. Zamiast dyskretnych rozmów w kuluarach czy eleganckich sygnałów niezadowolenia, wybrał… X.
„Przepraszam, ale po prostu nie mogę już tego znieść" – napisał, jakby tłumaczył się przed światem za to, co miało nastąpić. „Ten masywny, oburzający, wypełniony mięsem projekt ustawy to obrzydliwa abominacja".
To nie był atak polityczny. To była eksplozja artystyczna – frustracja genialnego umysłu, który widzi chaos tam, gdzie inni widzą kompromis. Musk nie szczędził gorzkich słów: „Wstyd tym, którzy na niego głosowali: wiecie, że postąpiliście źle".
W kolejnych postach eskalował retorykę z precyzją snajpera. „Ten projekt masywnie zwiększy już gigantyczny deficyt budżetowy do 2,5 biliona dolarów (!!!) i obciąży obywateli Ameryki miażdżąco niestabilnym długiem".
Każdy wykrzyknik był jak kolejny gwóźdź w trumnie ich przyjaźni.
Trump reaguje
Donald Trump jest mistrzem politycznego timingu, ale Musk grał według innych reguł. Przez trzy dni prezydent milczał, prawdopodobnie licząc na to, że „przyjaźń" weźmie górę nad różnicami politycznymi.
To było błędne założenie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.