Radość premiera Topolanka z zakończenia negocjacji na temat rozmieszczenia w Czechach elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej wydaje się całkowicie zrozumiała. Sukces w rozmowach z USA szef rządu w będzie mógł przypisać sobie. Z drugiej jednak strony wydaje się, że zbyt szybko udzielił mu się dobry nastrój, a szumnie ogłaszany finał negocjacji może przynieść więcej powodów do zmartwień niż euforii.
Praga, której zależało na szybkim zamknięciu negocjacji przekonała się, że nadmierny pośpiech nie zawsze jest wskazany. Czesi, w zamian za zgodę na amerykański radar chcieli bowiem szybko uzyskać zniesienie wiz do USA. Miał to być wielki sukces, a skończyło się jedynie na podpisaniu memorandum upraszczającego procedury wizowe. Praga naraziła się przy tym na ostrą krytykę ze strony Brukseli, która zarzuciła jej egoizm, negocjowanie procedur wizowych na własną rękę i nieliczenie się z unijnym interesem.
Topolanek naraził się też przy okazji Polsce. Warszawa miała mu za złe pośpiech w negocjacjach z Amerykanami, nie najlepiej wyglądały też połajanki, jakich Topolanek udzielił naszemu rządowi za opieszałość w rozmowach w sprawie tarczy antyrakietowej. Szeroko reklamowany triumf Topolanka wygląda więc w tym świetle na karykaturę sukcesu.
Na razie wszystko wskazuje na to, że premier Topolanek nie traci dobrego samopoczucia.
Topolanek naraził się też przy okazji Polsce. Warszawa miała mu za złe pośpiech w negocjacjach z Amerykanami, nie najlepiej wyglądały też połajanki, jakich Topolanek udzielił naszemu rządowi za opieszałość w rozmowach w sprawie tarczy antyrakietowej. Szeroko reklamowany triumf Topolanka wygląda więc w tym świetle na karykaturę sukcesu.
Na razie wszystko wskazuje na to, że premier Topolanek nie traci dobrego samopoczucia.