"Narodowokonserwatywni publicyści w Polsce snują marzenia o specjalnym sojuszu Warszawa-Paryż kosztem nielubianych Niemiec i Rosji" - komentuje dziennik wizytę Sarkozy'ego w Warszawie.
Gazeta przypomina, że w minionych latach w Polsce często źle przyjmowano wypowiedzi francuskich polityków: w 2003 roku były prezydent Jacques Chirac popsuł atmosferę każąc Polsce "zamknąć się", zamiast popierać amerykańskie plany interwencji w Iraku.
Źle odbierano w Warszawie także zbliżenie Francji z Niemcami i Rosją oraz klasyczny dystans Paryża wobec NATO.
"Gdy na dodatek Francja zrzuciła winę za wszystkie braki w sferze socjalnej na +polskiego hydraulika+ i utrzymała bariery na swoim rynku pracy, uznano, że Warszawa, tak jak w 1939 roku, nie ma co liczyć na Francję" - ocenia "FAZ".
Dziennik dodaje, że Sarkozy od miesięcy starał się odbudować mosty pomiędzy Polską a Francją, m.in. pośrednicząc w zawarciu kompromisu w sprawie Traktatu Lizbońskiego. "Miejsce w panteonie przyjaciół Polski zyskał obietnicą, że od 1 lipca Francja otworzy swój rynek pracy dla Polaków" - ocenia "FAZ".
"Gdy zaś poinformował o swej przychylności wobec wizji Wschodniego Partnerstwa przedstawianej przez premiera Donalda Tuska - w zamian za poparcie projektu Unii dla Śródziemnomorza - lody zostały przełamane" - komentuje niemiecki dziennik.
Sarkozy grzebie "polskiego hydraulika"
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy grzebie mitycznego "polskiego hydraulika", poszukując polskiego wsparcia dla francuskiego przewodnictwa w UE - pisze w czwartek "Le Figaro", komentując wizytę francuskiego szefa państwa w Warszawie.
Dziennik podkreśla, że otwierając francuskie rynki pracy dla Polaków i obywateli innych siedmiu krajów Europy środkowoschodniej, Sarkozy "pogrzebał prawdziwie francuską fobię wobec polskiego hydraulika". Przypomina, że przed taką decyzją powstrzymywało dotąd Paryż widmo napływu taniej siły roboczej z nowych państw Unii, uosabiane właśnie przez owego mitycznego rzemieślnika.
Gazeta pisze o przełomie w relacjach polsko-francuskich "po latach napięć spowodowanych poparciem Polski dla wojny w Iraku". "Sarkozy potwierdził to wczoraj, nazywając Polskę, która czuła się dotąd zepchnięta do drugiego rzędu europejskiego klubu, +jednym z wielkich krajów Europy+" - zaznacza dziennik. Dodaje, że Sarkozy podkreślił decydującą rolę polskiego wsparcia dla "francuskiego przewodnictwa w UE".
"Le Figaro" zauważa jednak, że wizyta ujawniła rozbieżności między Polską a Francją, dotyczące zwłaszcza francuskiego projektu Unii dla Śródziemnomorza. "Prezydentowi Sarkozy'emu nie udało się pozyskać pełnego poparcia dla tego projektu, gdyż dla polskich władz nadal priorytetem są stosunki ze wschodnią Europą, zwłaszcza z Ukrainą" - dodaje gazeta.
Zwraca uwagę, że podczas gdy Francja uważa Śródziemnomorze za swój priorytet, "Polska, popierana w tym przez Szwecję, zażądała od UE wzmocnienia więzi z sąsiadami wschodnimi: Ukrainą i Gruzją" . Zdaniem "Le Figaro" potwierdza to fakt, że "Polska nigdy nie podpisała się pod śródziemnomorską orientacją wspieraną przez niektórych Europejczyków".
pap, ss