Kto zbroi Czeczenów?

Kto zbroi Czeczenów?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Znalezienie dwóch polskich wyrzutni przeciwlotniczych to kolejna znakomita okazja, aby oskarżyć Polskę, a przy okazji cały Zachód, o złą wolę i jeszcze raz "udowodnić" własnemu narodowi istnienie międzynarodowego spisku antyrosyjskiego. Tymczasem nikt nie dostarczył Czeczenom więcej broni niż sami Rosjanie.
Obecność dwóch wyrzutni tłumaczona jest przez rosyjskie media jako akcja zaplanowana przez wywiad amerykański, wykonana z premedytacją przez polski rząd, w dodatku przy cichej akceptacji Brukseli. Bez tej ostatniej jakakolwiek działalność w żadnym wypadku nie mogłaby się zdarzyć. I znów wracamy do filmu "1612", gdzie Matuszke Rossiję oblega nie tylko polskie wojsko, ale cały powodowany spiskiem świat zachodni.

Teorie spiskowe mają zawsze tę samą słabość. Przyczyny opisywanych przez nie zjawisk można wytłumaczyć na setki różnych sposobów. Skąd mogły się wziąć GROM-y w Czeczenii? A na przykład z Gruzji, do której Polska miała pełne prawo je sprzedać. Wyrzutnie takie mogły następnie zostać przekazane czeczeńskim partyzantom przez samych Gruzinów, mogły też zostać skradzione i przewiezione przez granicę prywatnie. Pamiętajmy, że rzecz dzieje się na Kaukazie, w społeczeństwie niezwykle przyzwyczajonym do korupcji.

Za złośliwe komentarze pod adresem Polski można się też łatwo zrewanżować odbijając piłeczkę. Wyrzutnie znalazły się w Czeczenii dwa miesiące po rozgrabieniu gruzińskich arsenałów przez wojska rosyjskie, podczas gdy od kilkunastu lat nie znaleziono tam oficjalnie nawet jednego polskiego pocisku do kałasznikowa. Po gruzińskim sierpniu GROM-y bardzo łatwo mogły znaleźć się w dyspozycji Kremla. Ich "cudowne" odnalezienie gdzieś w Czeczenii byłoby w tym wypadku dziecinnie proste. Wyjątkowo dobrze pasowałoby też do głoszonej po przez Kreml teorii o gruzińskiej agresji wspieranej przez cały Zachód. Wyrzutnie mogliby równie dobrze mogli sprzedać partyzantom dzielni rosyjscy żołnierze, którzy z takim zapałem przetrząsali gruzińskie arsenały. Nie byłby to zresztą pierwszy przypadek pokątnego dorabiania sobie przez oficerów  rosyjskiej armii.