Rosja: napady na organizacje pozarządowe

Rosja: napady na organizacje pozarządowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
W związku z serią brutalnych napadów w Rosji, których ofiarą padł m.in. dziennikarz Michaił Biekietow, tamtejsze organizacje pozarządowe (NGOs) wystosowały apel do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa.

Organizator akcji Siergiej Udalcow powiedział agencji AFP, że w czwartek przedstawiciele NGOs przekażą prezydentowi petycję, w której domagają się przeprowadzenia bezstronnych śledztw w sprawie napadów i ukarania winnych.

W połowie zeszłego tygodnia brutalnie pobity został dziennikarz gazety "Chimkinskaja Prawda" Michaił Biekietow, który krytykował lokalne władze i ujawnił w kwietniu 2007 roku sprofanowanie grobów radzieckich pilotów. W czwartek zakrwawionego, nieprzytomnego dziennikarza znaleziono przed jego domem pod miastem Chimki, w obwodzie moskiewskim. Biekietow, którego przewieziono do szpitala w Moskwie, dotychczas nie odzyskał przytomności. W sobotę miał amputowaną nogę.

Wcześniej dziennikarzowi grożono, był już ofiarą napaści na wiosnę 2007 roku. W lutym tego roku otwarto przeciwko niemu proces o zniesławienie.

Ludmiła Fiedotowa z fundacji chroniącej lasy Chimek, w której działał Biekietow, powiedziała, że do szpitala ktoś zadzwonił i zagroził: "Nie wykończyliśmy go teraz, wykończymy następnym razem".

Inną ofiarą ataków jest francuska socjolog Carine Clement, walcząca o wolność słowa, napadnięta w Moskwie trzy razy w ciągu trzech tygodni - po raz ostatni w zeszły czwartek przez dwóch nieznanych sprawców, którzy wbili jej w nogę strzykawkę z nieokreśloną cieczą. Do ataku doszło w moskiewskiej kawiarni.

We wtorek Clement powiedziała AFP, że "strzykawka nie zawierała substancji toksycznych, żadnych produktów, które działałyby natychmiastowo".

Zaznaczyła jednak, że nie przeprowadzono w tej sprawie "żadnych szczegółowych badań".

Władze francuskie zażądały "zidentyfikowania" sprawców napaści i schwytania ich przez rosyjską policję.

Inni napadnięci to m.in. szef związku zawodowego zakładów Forda w Petersburgu Aleksiej Jetmanow, zaatakowany w tym miesiącu dwukrotnie, i Siergiej Fiedotow kierujący ruchem ofiar oszustw w sektorze nieruchomości Francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych jako "nie do przyjęcia" określiło we wtorek kolejny napad w Moskwie na mieszkającą tam francuską socjolog i działaczkę społeczną Carine Clement. MSZ domaga się, by "odpowiedzialni za napaść zostali szybko rozpoznani i ukarani". Według francuskich mediów 38-letnia Clement, mieszkająca w Rosji od kilkunastu lat i zaangażowana we wspieranie rosyjskich organizacji niezależnych, została w ubiegły czwartek zaatakowana przez dwóch mężczyzn, którzy wbili jej w nogę strzykawkę z nieznanym płynem. Francuzka, która natychmiast po napadzie poddała się leczeniu prewencyjnemu przeciw HIV, powiedziała francuskim mediom, że pierwsze wyniki świadczą o tym, że strzykawka nie zawierała toksycznych substancji. "Będziemy się przyglądać ze szczególną uwagą przebiegowi tej sprawy i stanowi zdrowia pani Clement. Pragniemy, by śledztwo w tej sprawie pozwoliło zidentyfikować i ukarać odpowiedzialnych za ten napad" - oświadczył na wtorkowej konferencji prasowej rzecznik francuskiego MSZ Frederic Desagneaux. Jak dodał, ambasada francuska w Moskwie jest "w stałym kontakcie z panią Clement i administracją rosyjską, zajmującą się tą sprawą". Carine Clement powiedziała francuskiej prasie, że w ciągu ostatnich trzech tygodni trzy razy została zaatakowana przez nieznanych sprawców na ulicach Moskwy. Przypuszcza ona, że wszystkie te napaści są powiązane i mają na celu jej "zastraszenie", by zaprzestała działalności społecznej w Rosji. Jak podejrzewa Francuzka, swoimi poglądami antynacjonalistycznymi naraziła się merowi Moskwy Jurijowi Łużkowowi oraz faszyzującym ruchom rosyjskiej prawicy. pap, keb