Biskupi z Durham, Winchesteru, Manchesteru, Carlisle i Hulme wypowiadali się w osobnych wywiadach dla tygodnika "Sunday Telegraph".
Zwierzchnik duchowy anglikanów arcybiskup Canterbury Rowan Williams skrytykował rządową strategię pobudzenia rynku kredytowego, porównując ją do "narkomana wracającego do nałogu".
Williams zauważa, iż nic innego jak właśnie nawyk życia na kredyt jest źródłem obecnego kryzysu. Jego zdaniem gospodarcza strategia rządu akcentująca rozwój rynku usług finansowych i możliwości szybkiego wzbogacania się, szła w złym kierunku od kilku lat.
Biskup Durham Tom Wright sądzi, że laburzyści nie zrobili wystarczająco dużo dla wsparcia najuboższych grup społecznych po dojściu do władzy w Wielkiej Brytanii w 1997 roku. "Rząd poczynił wiele obietnic po dojściu do władzy, ale nie ma po nich śladu" - podkreślił Wright. "Gdy bogaci wzbogacili się, biedni stali się biedniejsi" - dodał.
Zdaniem biskupa Manchesteru Nigela McCullocha rząd zachęcał ludzi do zaciągania długów, a polityka Partii Pracy nie różni się zbytnio od polityki konserwatystów z okresu rządów Margaret Thatcher i Johna Majora w latach 1979-1997. Laburzyści - według McCullocha - wyznawali postawę "kup teraz, zapłać później", która okazała się nie do utrzymania na dłuższą metę.
Z kolei w ocenie biskupa Hulme Stephena Lowe'a, rząd powinien powiedzieć ludziom, którzy już teraz borykają się z ciężarem długów, by przestali brać na siebie dodatkowe zobowiązania finansowe. Zamiast tego przeciwnie - rząd zachęca ich, by wydawali jeszcze więcej, widząc w zwiększeniu wydatków konsumpcyjnych jeden ze sposób wyjścia z zapaści gospodarczej.
Biskup Carlisle Graham Dow przyznał rację opozycyjnej Partii Konserwatywnej, która głosi, iż rozpad więzów rodzinnych w W. Brytanii jest jednym z zasadniczych społecznych problemów kraju.
Anglikańscy hierarchowie w przeszłości krytykowali społeczne skutki polityki konserwatywnych i laburzystowskich rządów, ale obecne wypowiedzi biskupów utrzymane są w znacznie ostrzejszym tonie.pap, em