Jak poinformował jeden z wiceszefów kancelarii Juszczenki Ihor Pukszyn, decyzję o dacie wyborów prezydenta powinien podjąć parlament. Wskazał przy tym, iż zgodnie z konstytucją wybory przeprowadzane są w ostatnią niedzielę ostatniego miesiąca piątego roku urzędowania prezydenta.
"Biorąc pod uwagę to, że Wiktor Juszczenko objął stanowisko 23 stycznia 2005 r., (...) piąty rok jego urzędowania mija 22 stycznia 2010 r., a więc wybory powinny się odbyć 17 stycznia 2010 r." - oświadczył Pukszyn.
Tymczasem deputowany Bloku premier Julii Tymoszenko, Andrij Szewczenko, zarejestrował w poniedziałek w parlamencie projekt uchwały, w której zaproponował, by Ukraińcy wybrali prezydenta 17 grudnia bieżącego roku.
Powołując się na te same zapisy w konstytucji, co przedstawiciel Juszczenki, Szewczenko obliczył, że piąty rok urzędowania obecnego prezydenta upływa pod koniec 2009 r.
Zdaniem konstytucjonalistów spór wokół daty wyborów spowodowany jest niejasnymi zapisami w ukraińskiej konstytucji.
"Daje to różnym siłom politycznym podstawy, by każda z nich tłumaczyła to po swojemu: jedni uważają, że wybory powinny odbyć się w październiku, drudzy, że w grudniu, a trzeci twierdzą, że w 2010 r." - mówił w ostatnich dniach grudnia gazecie "Siegodnia" prezes ukraińskiego Sądu Konstytucyjnego Andrij Stryżak.
W nadchodzących wyborach prezydent Juszczenko będzie ubiegał się o reelekcję. Jego głównymi konkurentami będą najprawdopodobniej premier Tymoszenko i przywódca prorosyjskiej, opozycyjnej Partii Regionów Ukrainy, były premier i rywal Juszczenki w poprzednich wyborach w 2004 r. Wiktor Janukowycz.
Zgodnie z sondażami szanse Juszczenki na pozostanie na drugą kadencję są minimalne. Według badania przeprowadzonego w grudniu przez kijowską fundację Inicjatywy Demokratyczne poparcie dla jego kandydatury spadło do rekordowo niskiego poziomu 2,4 proc. Najwięcej respondentów zadeklarowało chęć głosowania na Janukowycza (22,3 proc.), a premier Tymoszenko zajęła drugie miejsce z 13,9 proc. poparcia. Wysokie notowania zdobył były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk, na którego głosowałoby 7,9 proc. ankietowanych.
W poprzednim sondażu, który został przeprowadzony jesienią, Juszczenko miał 8 proc. poparcia, a Tymoszenko - 25 proc.
Jak powiedział szef fundacji Inicjatywy Demokratyczne Ilko Kuczeriw, notowania kandydatów na przyszłego prezydenta Ukrainy będą się jeszcze zmieniać. Nie wiadomo, jak wpłynie na nie kryzys gospodarczy i ostatnie wydarzenia związane z konfliktem gazowym między Moskwą a Kijowem.
"Dziś jednak trudno sobie wyobrazić, że Juszczenko te wybory wygra i że Tymoszenko nie zostanie prezydentem" - zaznaczył Kuczeriw.
pap, keb