Obama to słaby prezydent?

Obama to słaby prezydent?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zakończona w niedzielę podróż prezydenta Baracka Obamy na szczyt państw zachodniej półkuli w Trynidadzie i Tobago, mająca zapoczątkować poprawę stosunków USA z krajami Ameryki Łacińskiej, spotyka się z mieszanymi komentarzami w USA.
Wszyscy zwracają uwagę, że podobnie jak wcześniej w Europie, prezydent starał się wyjść naprzeciw swoim krytykom i podkreślać, że jego administracja zrywa z arogancką, "imperialną" polityką jego poprzednika w Białym Domu, George'a W.Busha, skrajnie niepopularną w Ameryce Łacińskiej, gdzie w wielu krajach rządzą lewicowi przywódcy.

W jednym ze swych wystąpień Obama powiedział, że Stany Zjednoczone są "wprawdzie największym i najpotężniejszym krajem, ale tylko jednym z wielu". Komentuje się to jako odejście od przekonania Amerykanów o "wyjątkowości" ich kraju i wyższości modelu ustrojowego i gospodarczego USA.

Poniedziałkowy "Washington Post" zauważa, że prezydent "poszedł aż tak daleko, że powiedział, iż Stany Zjednoczone mogą się uczyć od Kuby, która od dziesięcioleci wysyła lekarzy do całej Ameryki Łacińskiej, aby leczyli biednych".

"New York Times" ocenia, że ofensywa dobrej woli ze strony Obamy spełniła swoje zadanie, gdyż na szczycie okazywano mu życzliwość.

"Antagonizm wydawał się topnieć, ustępując miejsca namacalnemu entuzjazmowi dla nowej otwartości ze strony USA i nadziejom na lepsze stosunki Waszyngtonu z Wenezuelą i Kubą, które stały się głównym problemem szczytu. Nowe poczucie wspólnoty było punktem zwrotnym dla relacji w regionie" - pisze nowojorski dziennik.

Inni komentatorzy przestrzegają jednak przed aż takim optymizmem, wyrażając pogląd, że USA wciąż tyle dzieli od lewicowych przywódców latynoamerykańskich, jak prezydent Wenezueli Hugo Chavez i Boliwii Evo Morales, że nie zmienią tego miłe słowa na spotkaniu w Trynidadzie i Tobago.

Zwracają oni uwagę na ostre antyamerykańskie wystąpienie na szczycie Moralesa i prezydenta Nikaragui Daniela Ortegi.

"Wciąż wcale nie jest jasne, czy gesty otwarcia ze strony (prezydenta Kuby) Raula Castro i Chaveza zapowiadają poprawę stosunków z USA" - pisze poniedziałkowy "Wall Street Journal".

Castro wyraził niedawno wolę rozmów z USA "o wszystkim", z więźniami politycznymi włącznie, ale - jak przypomina "WSJ" - za jego rządów prawie nic się na Kubie nie zmieniło.

Politycy republikańscy i konserwatywni komentatorzy krytykują Obamę za uściski dłoni i uśmiechy z Chavezem, który - jak się przypomina - sponsoruje terrorystów z kolumbijskiej FARC, wspomaga handel narkotykami, popiera prezydenta Iranu Mahmuda Ahmadineżada, a w kraju nasilił ostatnio szykany wobec opozycji.

Republikański senator John Ensign powiedział w telewizji CNN, że spoufalanie się prezydenta z "jednym z najbardziej antyamerykańskich przywódców na świecie jest nieodpowiedzialne". Podobną opinię wyraził senator GOP Lindsey Graham.

Krytycy twierdzą, że zdjęcia Chaveza z uśmiechniętym Obamą umacniają tylko pozycję wenezuelskiego prezydenta w kraju.

pap, keb