Punkt zaczepienia

Punkt zaczepienia

Dodano:   /  Zmieniono: 
Rządząca w Niemczech Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna domaga się w swoim programie międzynarodowego potępienia „wszelkich wypędzeń”. Niby nic złego – wypędzani byli też Polacy i wiele innych narodowości, także wiele lat po II wojnie światowej. W całej sprawie tkwi jednak haczyk.
O niemieckich wypędzeniach jest od jakiegoś czasu głośno. Między innymi za sprawą Eriki Steinbach i jej centrum wypędzeń. O wypędzeniach Polaków mało kto słyszał. Czy przeciętny zjadacz chleba w Unii Europejskiej wie, że Polacy byli wypędzani z domów, czy znany jest im chociażby tragiczny los Zamojszczyzny? Oczywiście nie. Nazwę „Wilhelm Gustloff" zna za to nie jeden – ot taki niemiecki „Titanic", zatopiony przez „okrutnych" Rosjan.

Większość ludzi z Zachodu dzieje i sytuację w Europie Wschodniej widzi w sposób, w jaki pokazywali je Niemcy. Nadal żywy jest stereotyp - wykreowany przez Niemców - romantycznych, ale oderwanych od rzeczywistości Polaków rzucających się z szablami na czołgi. Nadal pokutuje przekonanie, że Polacy stracili lotnictwo w ciągu pierwszych trzech dni wojny. Symptomatyczne jest także i to, że dobrze sprzedają się tam wspomnienia nie polskich żołnierzy z tak licznych, interesujących przecież kampanii, ale właśnie Niemców służących w Wehrmachcie i SS.

Jeżeli Europa, potępi oficjalnie wszystkie wypędzenia, w opinii publicznej zapisze się to przede wszystkim jako pamięć o wypędzeniu niemieckich ofiar przez mściwych Polaków.

Międzynarodowe potępienie wypędzeń, czyli zdobycie przychylności europejskiej opinii publicznej także dla wypędzeń Niemców, mogłoby dać szerokie pole do popisu przyszłym pokoleniom niemieckich polityków. Polska może mieć wówczas problem z powoływaniem się na krzywdy doznane ze strony III Rzeszy i udowodnieniem, że to ona była ofiarą w tym konflikcie. Może to zbyt dalekie wybieganie w przyszłość, ale jeżeli jakiś proces został zgodnie potępiony, czy ktoś nie zechce żądać zlikwidowania jego „godnych ubolewania" skutków?

Dlaczego nasza historia, w przeciwieństwie do niemieckiej pozostaje (dla obcokrajowców) nieznana i nieinteresująca to już osobny problem.