"Obama dał prztyczka w nos Rosji"

"Obama dał prztyczka w nos Rosji"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Według prof. Zbigniewa Lewickiego, amerykanisty z Uniwersytetu Warszawskiego, prezydent USA Barack Obama wyjedzie z Moskwy uzyskawszy wszystko to, po co przyjechał. Podkreślił, że "reset" w stosunkach rosyjsko-amerykańskich jest potwierdzeniem dążenia obu przywódców do wznowienia normalnych kontaktów między państwami, nadwyrężonych po konflikcie gruzińskim w 2008 roku.
W ocenie prof. Lewickiego wizyta prezydenta USA w Moskwie pokazuje, że Obama całkowicie panuje nad biegiem wydarzeń, a pojawiające się przed wizytą obawy, że zostanie zdominowany przez przywódców rosyjskich, były kompletnie nieuzasadnione.

 - Zdarzyło się odwrotnie, tzn. prezydent Obama uzyskał to na czym mu zależy: zmniejszenie ilości broni nuklearnej, zgodę na przeloty nad terytorium Rosji (tranzyt wojskowy do Afganistanu-red.), a jednocześnie nie zrezygnował z planów budowy tarczy antyrakietowej" - powiedział Lewicki.

Według amerykanisty, wypowiedź Obamy, dająca do zrozumienia, że Stany Zjednoczone gotowe są zrezygnować z tarczy antyrakietowej, jeśli Iran wyrzeknie się planów budowy broni atomowej, nie jest żadnym ustępstwem ze strony USA.

  - Od dawna było wiadomo, to co potwierdził Obama, że jeśli Iran zrezygnuje z budowy arsenału nuklearnego, to tarczy antyrakietowej nie ma po co budować. Fakt, że to samo zostało powtórzone, nie jest żadnym nowym elementem - ocenił Lewicki.

Jego zdaniem, zdumiewający jest fakt, że podczas poniedziałkowego spotkania Obamy z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem, to amerykański prezydent zachowywał się jak gospodarz, dominując niemal w każdym aspekcie.

 - To jest zdumiewające, że Miedwiediew na to pozwolił, ale tak się stało, co widać było podczas wspólnej konferencji prasowej obu przywódców. Wynika z tego, że Obama wyjedzie z Moskwy nie obiecując niczego, na czym Rosjanom tak bardzo zależało - uważa Lewicki. Deklarację obu prezydentów o "zresetowaniu" wzajemnych stosunków amerykanista ocenił jako gotowość USA i Rosji do wznowienia normalnych kontaktów, nadwyrężonych po konflikcie gruzińskim w 2008 roku.

W ubiegłym roku w następstwie sierpniowej wojny rosyjsko-gruzińskiej Moskwa uznała separatystyczne republiki - Osetię Południową i Abchazję jako niepodległe państwa.

- Zresetowanie stosunków oznacza, że obaj prezydenci porozumieli się do tego, że trzeba zacząć ze sobą normalnie rozmawiać i przywrócić stan relacji sprzed rosyjskiej inwazji na Gruzję - powiedział Lewicki.

Podkreślił, że nie oznacza to przekreślenia przez USA dążeń Gruzji do odzyskania utraconych republik.

Obama podczas poniedziałkowej konferencji prasowej z Miedwiediewem oświadczył, że integralność terytorialna Gruzji powinna być respektowana.

- Oświadczenie prezydenta USA ws. Gruzji było takim +prztyczkiem w nos" danym prezydentowi Miedwiediewowi, który pokazał, że nikt nie zapomina i nie lekceważy rosyjskiego ataku na Gruzję - uważa amerykanista.

Zdaniem Lewickiego, porozumienie Rosji i USA w sprawie redukcji w ciągu siedmiu lat liczby głowic bojowych do 1500-1675, a systemów przenoszenia do 500-1110, nie jest żadną niespodzianką i było oczywiste już przed wizytą, że zostanie ono uzgodnione.

- Nie można mówić o wielkim przełomie, ponieważ ilość broni nuklearnej w obu państwach będzie po zredukowaniu tak ogromna, że w zupełności, bez najmniejszego problemu, USA i Rosja będą mogły zniszczyć siebie i nas wszystkich. W związku z tym, nie mówiłbym o rozbrojeniu nuklearnym, tylko o pozbyciu się zbędnych zapasów, co jest szczególnie na rękę zarówno Rosji, która może znacznie mniej pieniędzy przeznaczyć na ten cel, jak i USA, która zaoszczędzi w ten sposób miliardy dolarów - powiedział Lewicki.

pap