"Drugie życie Jerzego Buzka"

"Drugie życie Jerzego Buzka"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polityk pracowity i skromny, niezbyt elokwentny i bez dużej charyzmy - tak ocenia Jerzego Buzka, nowego szefa Parlamentu Europejskiego, środowy dziennik "Le Monde". Według gazety, słabo znany na Zachodzie były polski premier po raz drugi w swym życiu wychodzi z politycznego cienia.

Opiniotwórcza francuska popołudniówka szkicuje sylwetkę nowo wybranego szefa PE w tekście pt. "Drugie życie Jerzego Buzka". "Le Monde" wyjaśnia, że po raz pierwszy Buzek dał się poznać opinii publicznej, gdy objął funkcję szefa polskiego rządu w 1997 roku. Gazeta dodaje, że Buzek, choć już od lat jest europosłem, był do tej pory mało znany nawet w kręgu własnej frakcji chadeckiej w PE - Europejskiej Partii Ludowej (EPL).

"Nie jest on ani trybunem ani urodzonym mówcą, jakich słyszy się często w  Parlamencie, ale jednym z tych poważnych, cichych i rzadko uśmiechniętych pracowników" - pisze "Le Monde". Dodaje, że polski deputowany był ceniony w PE za fachową wiedzę w dziedzinie ochrony środowiska i badań naukowych.

"Niezbyt elokwentny i pozbawiony dużej charyzmy, Jerzy Buzek zgromadził wszystkie atuty potrzebne do osiągnięcia tej funkcji, bardziej symbolicznej niż  politycznej: modelowy przykład obrońcy praw człowieka, przywiązany do dialogu, umiarkowany konserwatysta i liberał, zakorzeniony w starej tradycji chadeckiej EPL, przychylnej +społecznej gospodarce rynkowej+" - wylicza "Le Monde".

Gazeta przypomina, że pięć lat temu bliski objęcia fotela szefa PE był Bronisław Geremek, zmarły tragicznie w ubiegłym roku. "To rewanż Geremka, jego naturalny spadkobierca" - tak mówi o wyborze Buzka cytowany przez gazetę Jean-Pierre Jouyet, do niedawna sekretarz stanu ds. europejskich we francuskim MSZ.

"Le Monde" podkreśla, że zwycięstwo Buzka ma przede wszystkim znaczenie symboliczne, gdyż po raz pierwszy człowiek z byłego bloku sowieckiego stanął na  czele jednej z głównych instytucji unijnych.

Gazeta zaznacza, że nawet skrajna lewica w PE, przeciwna konserwatywno-liberalnym poglądom polskiego kandydata, nie atakowała bezpardonowo jego kandydatury, właśnie ze względu na symboliczny koniec "żelaznej kurtyny". "Rzadko był on (w PE) krytykowany. Trudno było sprzeciwiać się Jerzemu Buzkowi, symbolowi wolnej Polski i zjednoczonej Europy" - konstatuje "Le Monde".

ND, PAP