USA: Eksperci rozczarowani wyborem prezydenta UE

USA: Eksperci rozczarowani wyborem prezydenta UE

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Góra urodziła mysz" - tak w skrócie skomentował wybór na prezydenta Unii Europejskiej belgijskiego premiera Hermana Van Rompuya ekspert ds. Europy w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Reginald Dale. "To niezwykłe, że od ośmiu lat Unia starała się zreformować swoje struktury, aby zyskać na znaczeniu na światowej scenie, przeszła przez wszystkie te łamańce - referenda, odrzucenie Traktatu Lizbońskiego itd. - i na koniec wybrała na swych przywódców dwoje ludzi, o których nikt na świecie nie słyszał. Jak to możliwe? Góra urodziła mysz" - powiedział Dale.
"Jeśli ktoś jest zwolennikiem tradycyjnej integracji europejskiej w stylu Jeana Monneta, coraz bardziej jednolitej Unii, wybór ten jest ogromną porażką, ponieważ wyraźnie pokazuje, że rządy krajów członkowskich zamierzają pozostać tymi, którzy o wszystkim decydują w UE i jej polityce zewnętrznej. Zwłaszcza rządy największych krajów. Ludzie będą więc nadal poświęcać dużo więcej uwagi temu, co zrobią Sarkozy i Merkel, niż temu, co robi Unia jako taka" - ocenił. Zdaniem eksperta CSIS, "Traktat Lizboński poczynił instytucjonalne dostosowania, ale nie zrobił wiele dla dalszego zjednoczenia Unii. I po tym, co się stało, długo jeszcze do tego nie dojdzie. Sąd konstytucyjny w Niemczech powiedział przecież, że wystarczy na razie integracji, w Wielkiej Brytanii władzę obejmie prawdopodobnie eurosceptyczny rząd konserwatywny, i w całej Europie ludzie są znacznie mniej przychylni integracji niż przedtem. Wszystko zmierza do zahamowania procesu integracji".

Czy Ashton będzie potrafiła wzmocnić politykę zagraniczną?

Zapytany o Catherine Ashton, wyznaczoną na przedstawicielkę UE ds. polityki zewnętrznej, Dale zwrócił uwagę, że powiedziała ona, iż zamierza "uprawiać cichą dyplomację". "Nie jest to raczej sposób na uzyskanie przez UE większego głosu w sprawach światowych. Nie wiem, czy potrafi ona okazać wiele wpływu w rozmowach z przywódcami poszczególnych krajów; musi jeszcze tego dowieść" - powiedział. "Nie można zyskać wiele autorytetu dla Unii i stworzyć silniejszej wspólnej polityki zagranicznej przez samo majstrowanie przy instytucjach unijnych. Nieważne, ilu jest przedstawicieli itp., jeśli rządy nie chcą mieć wspólnej polityki zagranicznej w pewnych sprawach" - dodał Dale.

W podobnym duchu wypowiedział się znany specjalista ds. europejskich Charles Kupchan, ekspert Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) i były dyrektor ds. Europy w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego USA. "Ci z nas, którzy mieli nadzieję, że Traktat Lizboński i mianowanie prezydenta Unii oraz jej przedstawiciela ds. polityki zagranicznej dadzą wyraźny sygnał, że Europa wchodzi w nowy etap i wzniesie się na wyższy poziom aktywności, co przyda jej także geopolitycznego ciężaru, są oczywiście rozczarowani. Pozostaje teraz czekać, aby się przekonać, czy te dwie mianowane osoby, zorientowane na poszukiwanie konsensu, są odpowiednim wyborem" - powiedział Kupchan.

W swej książce "Europejskie marzenie" ekspert CFR zarysował perspektywę wzrostu siły i znaczenia UE na arenie międzynarodowej.

PAP, dar