Nowa Chorwacja

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich w Chorwacji jest odbiciem dylematu, przed jakim stoi wiele krajów środkowoeuropejskich: populiści lub uczciwi kandydaci bez wyraźnie przywódczej osobowości. Niezależnie od tego, kto ostatecznie wygra, Chorwacja jest już o krok od pełnej integracji euroatlantyckiej.
Te wybory pokazały jedno - era pierwszego prezydenta Chorwacji, Franjo Tudjmana, jest już zakończona. Minął czas nacjonalistycznej retoryki, szukania i walki z wrogiem, rozdrapywania ran. Teraz Chorwatów bardziej interesuje przyszłość, a tę wiążą z NATO i Unią Europejską. Do sojuszu północnoatlantyckiego Chorwacja weszła już w tym roku.

Do Unii powinna wejść najpóźniej w 2012 roku, choć Bogiem a prawdą powinna wejść o wiele wcześniej, bo pod względem gospodarczym jest o wiele lepiej do tego przygotowana niż nie przymierzając Bułgaria. Największą przeszkodą na ostatniej prostej jest sprzeciw Słowenii, która ma z Chorwacją nie uregulowane kwestie graniczne. I choć Bruksela i inne stolice starają się wywrzeć nacisk na Słoweńców, ci nie zamierzają pójść na kompromis. Co ciekawe, Polska jest jednym z nielicznych unijnych krajów, który broni stanowiska Słowenii - chodzi o zachowanie zasady, że w sporze granicznym rację ma kraj unijny a nie kraj ościenny.

O tym, że czasy tudjmanowskie skończyły się, świadczyła chociażby kampania wyborcza, zdominowana głównie przez sprawy ekonomiczne i walkę z korupcją. Druga runda zapowiada się dosyć ciekawe, bo spotkają się w niej dystyngowany profesor prawa i zarazem kompozytor, Ivo Josipović (kandydat lewicy) i populistyczny, nieokrzesany burmistrz Zagrzebia, Milan Bandić. I choć to Josipović byłby lepszą wizytówką Chorwacji, nawet zwycięstwo jego rywala nie powinno zepchnąć Chorwacji z prostej drogi do pełnej integracji euroatlantyckiej.