Jemeńskie władze zabraniają pomocy Al-Kaidzie

Jemeńskie władze zabraniają pomocy Al-Kaidzie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jemeńskie, które - jak poinformowały - prowadzą otwartą wojnę z Al-Kaidą, ostrzegły swoich obywateli przed ukrywaniem jej członków oraz poprosiły, by nawiązywali współpracę z siłami bezpieczeństwa - poinformowały w czwartek jemeńskie media.
"Wojna, którą siły bezpieczeństwa wytoczyły członkom Al-Kaidy, jest otwarta kiedykolwiek i gdziekolwiek na nich trafimy" - poinformowano na stronie internetowej rządu, która powołuje się na anonimowe źródło z kręgów sił bezpieczeństwa.

W ostatnim czasie nasiliła się szyicka rebelia na północy Jemenu. Kraj ten boryka się z ruchem separatystycznym na południu oraz właśnie ze wzmożoną działalnością terrorystyczną Al-Kaidy.

Wcześniej jemeńskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że dziesięciu szyickich rebeliantów zginęło na północy Jemenu z rąk ludności plemiennej popierającej rząd w Sanie. Członkowie plemienia Shoulan zabili 10 rebeliantów, którzy usiłowali zająć pozycje w domach mieszkańców na północy kraju.

Ulemowie grożą dżihadem

Z kolei jemeńscy ulemowie (uczeni muzułmańscy, znawcy teologii i prawa) zagrozili wezwaniem do dżihadu (świętej wojny) w przypadku - jak to określono - zagranicznej interwencji wojskowej.

Podczas briefingu prasowego w czwartek w Sanie ulemowie ogłosili komunikat: "Dżihad będzie zadaniem wszystkich muzułmanów, jeśli ktokolwiek będzie chciał zaatakować, zająć militarnie nasz kraj". Komunikat podpisało 150 ulemów reprezentujących różne regiony Jemenu.

Tekst oświadczenia, który przeczytał członek parlamentu szejk Aref al-Sabri, oznacza również sprzeciw dostojników religijnych wobec "wszelkiej obecności zagranicznej, porozumienia wojskowego i współpracy wojskowej z zagranicą", jak i "założenia baz wojskowych na jemeńskim terytorium".

Amerykanie są w Jemenie

Obecnie amerykańscy żołnierze szkolą w Jemenie tamtejsze jednostki antyterrorystyczne. Władze w Waszyngtonie zwiększyły w Jemenie swoją pomoc, jeśli chodzi o walkę z terroryzmem, lecz zastrzegły, że nie zamierzają wysłać tam sił bojowych.

W zeszłym tygodniu władze w Sanie poinformowały, że zmobilizowały tysiące funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa do udziału w ofensywie przeciwko Al-Kaidzie w trzech prowincjach kraju: Szabwa, Marib i Abjan. Pod koniec grudnia szef jemeńskiej dyplomacji powiedział, że jego kraj chce walczyć z Al-Kaidą i jest do tego zdolny, ale otrzymuje zbyt małe wsparcie od Zachodu. "Potrzebujemy więcej szkoleń. Musimy powiększyć nasze jednostki antyterrorystyczne, a to oznacza zapewnienie im koniecznego szkolenia, sprzętu wojskowego, środków transportu; bardzo brakuje nam helikopterów" - powiedział wówczas minister w wywiadzie dla radia BBC4.

Al-Kaida wzięła na siebie odpowiedzialność za nieudany zamach na amerykański samolot pasażerski lecący w Boże Narodzenie z Amsterdamu do Detroit. USA obawiają się, że Jemen może stać się dla Al-Kaidy centralną bazą operacji poza Pakistanem i Afganistanem.

pap, em