Skrajnie prawicowy, rasistowski i ksenofobiczny Jobbik (Ruch na rzecz Lepszych Węgier) wskazuje na banki i Romów, jako źródła problemów Węgrów. W swym programie wyborczym ugrupowanie to obiecuje "20 lat za 20 lat", czyli 20 lat więzienia dla klasy politycznej ostatnich 20 lat. Partia, określana jako neofaszystowska i chce "zwrócić Węgry Węgrom".
Wszystkie sondaże przewidują znaczące zwycięstwo Fideszu. Instytut Szonda-Ipsos daje 57 procent poparcia dla partii Orbana, 20 procent dla socjalistów i 13 procent dla Jobbiku. Z kolei instytut Szazadveg przewiduje 59-procentowe zwycięstwo Fideszu, 17 procent głosów dla Jobbiku, a dla socjalistów - 16 procent. Ośrodki badawcze uważają, że w parlamencie znajdą się jedynie te trzy partie, gdyż ani centroprawicowe Węgierskie Forum Demokratyczne (MDF), ani nowa formacja prawicowi-zieloni (LMP) nie przekroczą wymaganego progu 5 procent.
Według sondaży frekwencja wyborcza będzie niska. - Kampania wyborcza nie zmobilizowała wyborców i frekwencja sięgnie 53 procent, w stosunku do 61 procent przed czterema laty - uważają analitycy ośrodka Szonda-Ipsos. Węgry, rządzone od ośmiu lat przez socjalistów, uratowane zostały od krachu gospodarczego w październiku 2008 roku przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Unię Europejską i Bank Światowy pakietem pomocowym wartości ponad 25 mld euro. W tej sytuacji rząd Gordona Bajnaia zmuszony był w drakoński sposób ograniczyć wydatki publiczne, co zaowocowało obniżką deficytu budżetowego z ponad 6 procent PKB w 2006 roku do 4 procent w 2009 roku. W ciągu ostatnich 18 miesięcy forint się ustabilizował, a Budapeszt odzyskał zaufanie rynków finansowych.
PAP, arb