Rząd Izraela ostrzegł, że uniemożliwi dotarcie statku z pomocą humanitarną do Strefy Gazy, tak jak to uczynił w poniedziałek z pozostałymi statkami flotylli z pomocą humanitarną. Wówczas z rąk izraelskich żołnierzy zginęło dziewięciu Turków, członków pozarządowej organizacji humanitarnej.
- Zatrzymamy ten statek, jak również każdy inny statek, który będzie chciał naruszyć suwerenność Izraela - oświadczył Awigdor Lieberman, izraelski minister spraw zagranicznych.
Zbliżająca się do Izraela "Rachel Corrie", to niewielka jednostka przewożąca 1200 ton pomocy, składającej się z leków i wózków dla inwalidów. Na jego pokładzie znajduje się m.in. północnoirlandzka laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Mairead Corrigan i były zastępca sekretarza generalnego ONZ, Irlandczyk Dennis Halliday.
Ze statku został wysłany komunikat, w którym odrzucono żądanie Izraela w sprawie zmiany kursu. Kapitan nie zgodził się popłynąć do izraelskiego portu Aszdod. Władze izraelskie obiecały, że jeśli na statku nie ma broni, a załoga zastosuję się do zaleceń, ładunek humanitarny zostanie dostarczony przez nie do Gazy.
W odpowiedzi na protesty Zachodu, ambasador Izraela w Madrycie Rafael Schutz oświadczył przedstawicielom mediów, że żołnierze, którzy dokonali ze śmigłowca na wodach międzynarodowych abordażu tureckiego statku "Mavi Marmara", stanęli oko w oko z "terrorystami". - Wśród aktywistów było ponad stu terrorystów - oświadczył.PP / PAP