"Precz z Putinem!", "Precz z rządem Putina!" i "Putin - do dymisji!" - skandowali uczestnicy akcji. Początkowo kaliningradzka opozycja zamierzała zażądać od prezydenta Dmitrija Miedwiediewa odwołania lokalnego gubernatora Gieorgija Boosa. Jednak w zeszły poniedziałek okazało się, że niepopularnego Boosa nie ma liście kandydatów na szefa regionalnej administracji, zaproponowanej Kremlowi przez partię Jedna Rosja, kierowaną przez Putina.
Boos jest gubernatorem obwodu kaliningradzkiego od 2005 roku. Wcześniej był wiceburmistrzem Moskwy. Jego mandat wygasa we wrześniu. W kwietniu ponad 12 tys. osób demonstrowało na ulicach Kaliningradu, wyrażając niezadowolenie m.in. z podwyżek opłat komunalnych, podniesienia podatku drogowego i wysokich ceł na importowane auta. Żądali również dymisji Putina i Boosa.
To po tej manifestacji kaliningradzki gubernator stracił poparcie Kremla. Miedwiediew wielokrotnie mówił, że jednym z głównych kryteriów oceny pracy gubernatorów jest poziom poparcia społecznego dla nich. Uczestnicy sobotniej akcji uchwalili rezolucję, w której podkreślili, że zastąpienie Boosa innym politykiem Jednej Rosji niczego nie zmieni.
Bezpośrednie wybory gubernatorskie w Federacji Rosyjskiej zostały zniesione w 2004 roku z inicjatywy Putina, który był wówczas prezydentem. Obecnie kandydatów na gubernatorów wskazuje Kreml, a zatwierdzają ich lokalne parlamenty.
PAP, ps