Ciała zrzucano z mostu
Większość z nich to mieszkańcy pobliskiego miasta Wiszegrad zabici przez Serbów na początku wojny bośniackiej z lat 1992-1995. Zdaniem specjalistów po serbskiej stronie znaleziono także szczątki 11 Albańczyków zabitych podczas wojny w Kosowie z lat 1998-1999. Eksperci pracujący na brzegach jeziora znaleźli również ludzkie szczątki nie związane z wojną bośniacką, w tym sześciu austrowęgierskich oficerów pochowanych w galowych mundurach z odznaczeniami. Groby tych ludzi zostały zalane, kiedy tworzono jezioro.
W Wiszegradzie i jego okolicach za zaginionych uznaje się około tysiąca osób; niemal wszyscy to Muzułmanie, których zabito a ich ciała zrzucono z mostu na rzece Drina. Spłynęły one następnie do sztucznego jeziora Peruciac kilka kilometrów w dół rzeki. Poziom wody w jeziorze na którym znajduje się tama hydroelektrowni jest obniżany w celach konserwacyjnych co 30 lat. - Przypuszczamy, że co najmniej jedna trzecia zaginionych zostanie w ten sposób odnaleziona, jednak szanse na to, że inni, których wrzucono do Driny zostaną odnalezieni są minimalne - uważa Amor Maszović, szef bośniackiej komisji ds. osób zaginionych.
"Ciała zatykają odpływ tamy"
Zabójstwa w Wiszegradzie były tak częste i tak liczne, że dyrektor elektrowni wodnej znajdującej się za granica w Serbii w 1992 roku zaapelował w radiu do ludzi za nie odpowiedzialnych, by przestali wrzucać ciała do jeziora, ponieważ zatykają odpływ tamy elektrowni.
Obecnie, 18 lat później, eksperci z obydwu krajów wspólnie szukają ciał ofiar. Serbskie władze opóźniły ponowne napełnianie jeziora po zakończeniu prac konserwacyjnych, by móc odnaleźć więcej ciał. - Jestem przekonany, że ustalenie losu zaginionych jest jedną z najważniejszych kwestii; kluczem do pojednania w regionie - uważa z kolei szef serbskiej komisji Veljko Odalović. Zdaniem Adama Boysa - wiceprzewodniczącego Międzynarodowej Komisji ds. Osób Zaginionych, która prowadzi testy DNA wydobytych szczątków - umiejętność współpracy komisji z obu krajów pokazuje jak dojrzałe są to instytucje. W trwających od dwóch miesięcy poszukiwaniach ekspertom pomagają setki wolontariuszy.
zew, PAP