Bułgaria sceptyczna wobec ataku na Libię. "Chodzi o ropę"

Bułgaria sceptyczna wobec ataku na Libię. "Chodzi o ropę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Bojko Borysow (fot. Wikipedia) 
Bułgarski premier Bojko Borysow określił operację wojskową w Libii jako "ryzykowne przedsięwzięcie, do udziału, w którym nie dopuściłby bułgarskich lotników". Według niego o wiele efektywniejsza byłaby blokada gospodarcza.
W wywiadzie dla komercyjnej telewizji TV7 premier ocenił, że "operacja nie ma klarownie sformułowanych celów i pozostawia wiele znaków zapytania". Pytania dotyczą m.in. tego kto dowodzi akcją: NATO, Stany Zjednoczone czy Europa. - Gdyby Muammar Kadafi pozostał u władzy, to byłoby fiasko operacji - zauważył.

Według Borysowa znacznie lepszym rozwiązaniem od ataków lotniczych byłaby finansowo-gospodarcza blokada Libii. - Ryzyko dużej liczby cywilnych ofiar zmusza mnie do znacznej ostrożności w poparciu. Mam nadzieję, że ci, którzy podjęli to ryzyko i wysłali swoich ludzi do Libii, wiedzą, co robią - podkreślił Borysow. Dodał, że jego zdaniem u podłoża decyzji o działaniach w Libii leżą zasoby ropy naftowej w tym kraju. - W wielu afrykańskich państwach, gdzie zamordowano setki tysięcy osób i nadal trwają rozruchy, nie mówiąc o naruszaniu praw człowieka, operacji nie ma - przypomniał Borysow. - Wielu polityków europejskich ma nieczyste sumienie w sprawie Kadafiego, który do niedawna odwiedzał państwa europejskie i był przyjmowany w nich z zaszczytami. Przykładów jest wiele - zauważył. - Źle się dzieje natomiast dla państw takich, jak nasze, gdyż takie wojny prowadzą do niestabilności na giełdach i podnoszą się ceny paliw - podsumował premier.

Borysow powtórzył, że Bułgaria jest gotowa uczestniczyć w realizacji rezolucji nr 1973 Rady Bezpieczeństwa ONZ, udzielając pomocy humanitarnej i wysyłając fregatę marynarki wojennej, gdyby blokada morska Libii się przedłużyła. Jednocześnie minister obrony Aniu Angełow wyjaśnił w innym wywiadzie telewizyjnym, że cztery bułgarskie myśliwce MiG-29 i MiG-21 nie mogłyby uczestniczyć w nalotach w Libii, gdyż ich identyfikatory radarowe "swój-obcy" nie są kompatybilne systemami NATO-wskimi.

PAP, arb