Libia dzieli NATO

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. Wikipedia 
W NATO zarysował się podział w sprawie Libii - między krajami, które postulują nasilenie operacji militarnej Sojuszu w tym kraju, a tymi, które są temu przeciwne. Za intensyfikacją interwencji zbrojnej opowiadają się Wielka Brytania i Francja.
Do bardziej zdecydowanej interwencji w Libii wezwali ministrowie spraw zagranicznych Francji i Wielkiej Brytanii: William Hague i Alain Juppe. Hague zaapelował też do innych krajów o zwiększenie udziału w misji libijskiej. Wezwania do nasilenia bombardowań z powietrza na siły reżimu Muammara Kadafiego spotkały się jednak z negatywną reakcją dowódcy operacji NATO w Libii, kanadyjskiego generała Charlesa Boucharda. Powiedział on, że Sojusz powinien działać w ramach mandatu wynikającego z rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 1973. Rezolucja zobowiązuje społeczność międzynarodową tylko do ochrony ludności cywilnej Libii przed atakami wojsk reżimowych.

Ciężar akcji lotniczej NATO w Libii spoczywa obecnie na Francji, Wielkiej Brytanii i innych mniejszych krajach, jak Norwegia i Dania. Stany Zjednoczone, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią, wstrzymały swoje loty. Tymczasem operacja Sojuszu nie przynosi efektów, ponieważ siły powstańców libijskich, słabo wyszkolone i chaotycznie dowodzone, nie zdobywają przewagi nad wojskami Kadafiego. Zdaniem ekspertów, nie rokuje to szybkiego odsunięcia pułkownika od władzy, chociaż - jak wynika z wypowiedzi prezydenta Baracka Obamy - jest to politycznym celem USA. Pozostawienie dyktatora i przeciąganie się wojny w Libii - podkreślają komentatorzy - grozi utrzymywaniem się tam chaosu, co sprzyja islamskim ekstremistom. Administracja amerykańska daje jednak do zrozumienia, że nie zamierza zwiększać swego udziału w interwencji. Nie pozwala na to uwikłanie USA w wojny w Iraku i Afganistanie. Libia to problem europejski - sugerują przedstawiciele USA. Waszyngton wydaje się bardziej zainteresowany sytuacją w krajach na Bliskim Wschodzie graniczących z Izraelem, jak Syria, oraz w strategicznym rejonie Zatoki Perskiej.

PAP, arb