Tunezja ma dość libijskich imigrantów

Tunezja ma dość libijskich imigrantów

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. FORUM
W Szuszy, tunezyjskim obozie dla libijskich uchodźców, niemal nikt nie myśli o powrocie do ojczystego kraju. Z ponad 120-tysięcznej grupy uciekinierów w obozach przejściowych, "na stałe", bez domu, pozostało kilka tysięcy czarnych Afrykanów, którzy przez lata budowali Libijczykom domy i autostrady, lub sprzątali po prostu ulice - relacjonuje szef misji UNHCR w Szuszy Hovig Etyemezian.
Według biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców (UNHCR), w  trzech obozach dla uchodźców w Szuszy-Ras Dżedir przebywa obecnie ponad 5 tys. ludzi. Są to głównie uciekinierzy z  pogrążonej wojną domową Libii. Szacuje się, że z powodu niestabilnej sytuacji politycznej w Libii, z tego kraju uciekło już ok. 227 tys. mieszkańców, w tym tylko ok. 50 tys. Libijczyków. Reszta to duża grupa m.in. Somalijczyków, Sudańczyków i  Nigeryjczyków, którzy przed laty wybrali Libię jako swój nowy dom.

Szef misji UNHCR w Szuszy Hovig Etyemezian tłumaczy, że choć liczba libijskich uchodźców przebywających w obozach w  ostatnich tygodniach znacznie zmalała, to sytuacja na libijsko-tunezyjskiej granicy jest wciąż trudna. - Każdego dnia przybywa nowych uchodźców i choć jeszcze miesiąc temu obozy pękały od ich nadmiaru, gdyż było ich ponad 115 tysięcy, to ci, którzy tu pozostali w zasadzie nie mają dokąd wracać - powiedział. Podkreślił jednocześnie, że obecnie tylko nieliczni wracają do swych domów w Sudanie, Ghanie, Nigerii, czy Bangladeszu. - Inni albo nie mogą wrócić do ojczyzny, ze względu na sytuację polityczną, albo nie chcą tego robić z obawy przed prześladowaniami. Wielu z nich marzy o tym, że przyjmie ich Europa, bo - jak mówią - w Afryce nie mają już czego szukać - wyjaśnił Etyemezian. - W zasadzie nie wiadomo co z nimi zrobić, są tutaj jakby na stałe, bez dalszej perspektywy na wyjazd stąd, gdyż nikt na siłę nie może ich wyrzucić - dodał.

Uchodźcy w Szuszy zostali podzieleni według narodowości i tworzą sobie namiastki państw zamknięci szczelnie za  płotem z drutem kolczastym. - To wszystko ze względów głównie bezpieczeństwa, ale także i po to abyśmy wiedzieli ilu ich tak naprawdę tutaj przebywa - tłumaczył Etyemezian.

Na pogarszającą się sytuację w obozach składa się także brak lekarstw i środków higieny osobistej, ale przede wszystkim - jak podkreślił szef misji UNHCR - coraz mniejsze zaangażowanie w pomoc samych Tunezyjczyków. - Tak naprawdę to Tunezyjczykom należą się największe słowa uznania za pomoc jakiej udzielili wielu tysiącom uchodźców, ale ich siły i  możliwości się kończą. U Tunezyjczyków widać już zniechęcenie i  zmęczenie, czują się często osamotnieniu w niesieniu pomocy. Bez pomocy z zewnątrz, od organizacji międzynarodowych i Unii Europejskiej, sytuacja będzie się z dnia na dzień pogarszała -  ocenił  Etyemezian. Szef misji UNHCR podkreślił, że choć pomoc humanitarna powoli przychodzi z zewnątrz to jest ona wciąż niewielka. - Tutaj ciągle czegoś brakuje, potrzeby są ogromne. Fala uchodźców to nie jest już problem tylko Tunezji, lecz całej Europy i świata - zaznaczył.

PAP, arb