Graniczny apel o uwolnienie Poczobuta

Graniczny apel o uwolnienie Poczobuta

Dodano:   /  Zmieniono: 
Andrzej Poczobut (fot. Wikipedia) 
Apel do prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenki o uwolnienie polskiego działacza i dziennikarza Andrzeja Poczobuta pojawił się na banerach reklamowych na polsko-białoruskich przejściach granicznych w Kuźnicy i Bobrownikach (Podlaskie) oraz w Terespolu (Lubelskie).
Banery rozwiesiła Fundacja Wolność i Demokracja w  miejscach udostępnionych przez nadające z Polski białoruskie Radio Racja. Radio miało się reklamować na tych banerach, ale przekazało te  miejsca fundacji. "Łukaszenka, uwolnij Poczobuta!" - taki napis po polsku i białorusku znalazł się na banerach. Jest też zdjęcie Andrzeja Poczobuta oraz  informacja, że jest on działaczem Związku Polaków na Białorusi. Akcja ma być kolejnym działaniem na rzecz uwolnienia aresztowanego i  osadzonego Andrzeja Poczobuta. Jego proces ma rozpocząć się 14 czerwca o  godzinie 10 (godz. 9 czasu polskiego) przed sądem w Grodnie i będzie się odbywał przy drzwiach zamkniętych. Radio Racja apeluje o solidarność z Andrzejem Poczobutem.

Poczobut podwójnie groźny

Jak powiedział Marek Bućko z Fundacji Wolność i  Demokracja, akcja z banerami na terenach przygranicznych jest skierowana głównie do Białorusinów przekraczających granicę. Chodzi o to, by  dowiedzieli się o sprawie Andrzeja Poczobuta. Banerów jest tylko kilka, bo fundacja nie ma możliwości przeprowadzenia akcji na szeroką skalę. Bućko poinformował, że ruchome banery o takiej samej treści mają też być wożone przez samochody na  ulicach Warszawy; również będzie ich niewiele.

Bućko mówi, że hasło na banerze jest skierowane bezpośrednio do  białoruskiego dyktatora, bo do takiej formy "reżim nie przywykł i  reaguje na nią nerwowo", przez co akcja ma większą siłę rażenia. Bućko podkreśla, że taka akcja to coś, co można i trzeba robić, bo reżim nie  może temu przeszkodzić.

- Andrzej Poczobut był podwójnie groźny dla systemu (reżimu Łukaszenki - red.) - po pierwsze jako "mózg" Związku Polaków na Białorusi, jako człowiek, który kreował politykę związku, ale również jako korespondent Gazety Wyborczej, z tego względu, że gazeta ma bardzo poważny wpływ w Polsce na formowanie opinii publicznej problematyki białoruskiej, polityki wobec Białorusi - powiedział Bućko. Dodał, że publikacje Poczobuta miały "kolosalne znaczenie z punktu widzenia polskiej opinii publicznej, a białoruskie służby od dawna prowadziły działania w celu odkręcenia polskiej opinii publicznej w  kierunku bardziej przychylnym Łukaszence, a działalność Poczobuta bardzo im to psuła". Bućko uważa, że Polska powinna bardziej zdecydowanie występować w  sprawie Andrzeja Poczobuta na poziomie MSZ czy premiera. - Ta rzecz nie  złamie Łukaszenki, ale ją trzeba robić - dodał.

"Nie możemy milczeć"

 

Prezydium Komisji Spraw Zagranicznych przyjęło w ubiegły piątek stanowisko, w którym stanowczo sprzeciwia się niezgodnemu z europejskimi standardami traktowaniu przetrzymywanego w białoruskim areszcie Poczobuta. Domaga się też jego zwolnienia. Wiceprzewodniczący komisji, poseł PO Robert Tyszkiewicz powiedział, że jeśli represje wobec Poczobuta będą kontynuowane, „będziemy proponować stosowne stanowiska komisji i Wysokiej Izbie". - Nie możemy milczeć w tej sprawie i milczeć nie zamierzamy. Będziemy dostosować nasze reakcje do rozwoju sytuacji. Póki co domagamy się uwolnienia Andrzeja Poczobuta, wyrażamy solidarność z nim, jego bliskim i  współpracownikami – mówił Tyszkiewicz. Dodał, że nie jest wykluczone, iż na najbliższym posiedzeniu Sejmu może zostać podjęte stanowisko, jeśli Poczobut będzie nadal poddawany represjom.

zew, PAP