"Reżim Asada wszedł na śliską drogę"

"Reżim Asada wszedł na śliską drogę"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Francois Fillon (fot. Remi Jouan)
Francja potępiła ataki na swoją ambasadę i ambasadę USA w Damaszku, zaatakowanych dzień wcześniej przez zwolenników syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Skrytykowała również Radę Bezpieczeństwa ONZ za milczenie w sprawie represji w Syrii.
Premier Francji Francois Fillon powiedział, że ataki zwolenników prezydenta Asada na ambasady francuską i amerykańską pokazują, że "z każdym mijającym dniem jest coraz trudniej" autorytarnemu przywódcy utrzymać się u władzy. Fillon dodał, że atakami na ambasady "Asad przekroczył wszelkie granice". - Incydenty te pokazują, że reżim wszedł na śliską drogę - dodał. Wezwał Radę Bezpieczeństwa ONZ do  działania, mówiąc, że "milczenie w sprawie Syrii staje się nie do  utrzymania".

"Milczenie ONZ staje się nie do zniesienia"

Francuski premier dodał, że Chiny i Rosja blokują przyjęcie przez ONZ rezolucji i że jest to nie do zaakceptowania. - Prezydent Asad przekroczył wszelkie granice. Milczenie Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Syrii staje się nie do zniesienia -  powiedział. Szef francuskiej dyplomacji Alain Juppe powiedział, że Paryż mocno zabiega w nowojorskiej siedzibie ONZ o  odpowiedź ze strony organizacji. - Staramy się zwłaszcza przekonać Rosjan, że to nie do przyjęcia, by Rada Bezpieczeństwa pozwalała na to, co się dzieje w Syrii i nie reagowała - powiedział.

W poniedziałek zwolennicy syryjskiego rządu potłukli okna w  ambasadzie USA, a ochrona ambasady francuskiej strzelała w powietrze, by  rozproszyć napastników. Proasadowscy manifestanci zaatakowali ambasady, oburzeni na ubiegłotygodniową wizytę ambasadorów tych państw w  zbuntowanym mieście Hama na zachodzie kraju. Na terenie ambasady USA napastnicy wciągnęli syryjską flagę i umieścili na murach obelżywe napisy, w których nazwali ambasadora "psem". Następnie opuścili teren placówki. Po ataku na placówki dyplomatyczne zwolennicy Asada usiłowali jeszcze wedrzeć się do rezydencji ambasadora USA, ale bezskutecznie.

Waszyngton oskarżył telewizję

Departament Stanu USA formalnie potępił Syrię za to, że ambasadzie amerykańskiej w Damaszku nie zapewniono ochrony przed atakami. Waszyngton postawił też zarzut, że do napaści zachęcała prorządowa syryjska telewizja. Wypowiedzi francuskie i amerykańskie świadczą według agencji Reutera o  zaostrzeniu retoryki przeciwko Asadowi. Syryjskie siły bezpieczeństwa stosują coraz brutalniejsze represje wobec protestów inspirowanych prodemokratycznymi ruchami w krajach arabskich. Według organizacji praw człowieka od wybuchu w marcu protestów przeciwko autorytarnym rządom Asada, w Syrii zginęło co najmniej 1400 cywili.

We wtorek także Londyn potępił poniedziałkowe ataki na ambasady jako "niedopuszczalne" i dokonane "za przyzwoleniem" władz syryjskich.

zew, PAP